W Ratuszu zorganizowano kolejne spotkanie, a tematem była przyszłość Motoru, którego piłkarze występują w I lidze. Gospodarzem konferencji był Włodzimierz Wysocki, zastępca prezydenta Lublina.
Warunkiem zaangażowania biznesu jest jednak większy udział miasta w przedsięwzięciu, o którym mówi się od dawna – utworzeniu sportowej spółki akcyjnej.
A włodarze Lublina najchętniej ominęliby szerokim łukiem problem Motoru. Mimo, że o spółce wspomina się bardzo często, w projekcie przyszłorocznego budżetu nie zarezerwowano na ten cel środków. Sytuacja może zmienić się, kiedy prezydent wprowadzi autopoprawkę do planu miejskich wydatków.
– W poniedziałek prezydent Adam Wasilewski zdecydował, że zwróci się do Rady Miasta o umieszczenie w przyszłorocznym budżecie 500 tys. zł, które będzie można przeznaczyć na udziały w sportowych spółkach akcyjnych – powiedział Włodzimierz Wysocki.
– Tak to ma być sformułowane, aby innym klubom nie blokować dostępu do tych pieniędzy. Jeżeli chodzi o Motor, to o koniecznych przekształceniach w tym stowarzyszeniu dyskutuje się od dłuższego czasu.
Działacze sporządzili biznesplan, ale niektóre założenia w nim zawarte zostały zakwestionowane przez firmę audytorską. Potrzebne są poprawki. Zapewniono mnie, że zmodyfikowany projekt powstanie w ciągu dwóch tygodni, do terminu naszego kolejnego spotkania.
Brakiem konkretnych rozwiązań rozczarowany jest Grzegorz Szkutnik – My już nie możemy dłużej czekać na rozstrzygnięcia, potrzebujemy szybkich decyzji – stwierdził prezes Motoru. – Bez zmian i wsparcia nie wznowimy rozgrywek w piłkarskiej pierwszej lidze.
Działacze Motoru przedstawili przykłady innych miast, w których samorządy zaangażowały się w tworzenie spółek akcyjnych. Tak było w Bydgoszczy, gdzie w czerwcu tego roku podjęto uchwałę, aby przeznaczyć 1,5 mln zł na spółkę z Zawiszą, która sama musiała wygospodarować tylko 50 tys. zł.
– Obawiam się, że niedługo nie będziemy mieli o czym rozmawiać – dodał prezes Szkutnik. – Nawet nie mamy pewności, czy Motor skorzysta z nowej propozycji prezydenta, o ile zostanie zaakceptowana przez radnych, od których wiele zależy. Jeżeli miasto nie ma funduszy, to przecież są inne sposoby pomocy. Moglibyśmy otrzymać chociażby Kresową i prowadzić działalność gospodarczą.