Rozmowa z Tomaszem Koryszko, fotoreporterem Dziennika Wschodniego
– W maju zeszłego roku pojechałem do Krakowa na wizytę papieża Benedykta XVI. Jak przy każdej tego typu okazji, zrobiłem sporo zdjęć. Potem zobaczyłem w Dzienniku konkurs „Ty pstrykasz, my drukujemy”. Przysłałem kilka fot i... wygrałem. Niedługo później zdjęcia z wizyty papieża ukazały się na łamach Dziennika, a ja dostałem zaproszenie do współpracy z gazetą. Przez trzy miesiące terminowałem u boku Doroty Awiorko-Klimek, która chwilę wcześniej zdobyła Grand Press Foto dla najlepszego prasowego zdjęcia w kraju. A potem zostałem na stałe.
• Trudno jest zrobić zdjęcie, które nadaje się do publikacji w gazecie?
– Wiadomo, że fotograf amator nie zrobi takiej fotografii, jak zawodowiec. Głównie ze względu na sprzęt, którym się posługuje. Ale warto próbować. Często zdarza się tak, że znajdujemy się w ciekawej, nietypowej sytuacji, w której można zrobić bardzo ciekawe zdjęcie. Okoliczności mogą zdecydować o tym, że fotografia będzie genialna. Wówczas nawet zdjęcie zrobione telefonem komórkowym nada się do gazety.
• Czyli nie liczy się dobry aparat, tylko wyczucie sytuacji i trochę talentu?
– Dobry sprzęt to sprawa drugorzędna. Liczy się osoba, która posługuje się tym sprzętem. Dobre zdjęcie może zrobić naprawdę każdy. Dlatego zachęcamy do korzystania ze sprzętu, którym każdy z naszych Czytelników dysponuje, czy będzie to dobry aparat cyfrowy, czy aparat w komórce. I do przysyłania zrobionych przez siebie zdjęć do nas. Dla najciekawszych na pewno znajdzie się miejsce w Dzienniku.