W sobotę o godz. 13 Motor gra u siebie z Concordią Elbląg. Meczem z beniaminkiem "żółto-biało-niebiescy” zakończą rundę
Okazja jest dobra, bo na stadion przy Al. Zygmuntowskich zawita beniaminek rozgrywek – Concordia Elbląg.
Zespół prowadzony przez trenera Adama Borosa zdobył 22 punkty i zajmuje obecnie dziesiąte miejsce w tabeli. W meczach wyjazdowych spisuje się średnio. Wygrał tylko raz, trzy razy zremisował i trzy schodził z boiska pokonany.
Motor zatrzymał się na razie na siedemnastu "oczkach” i jest piętnasty. Trzy punkty z Concordią mogą mu dać mały awans w tabeli, bo mimo dobrej ostatnio passy sytuacja lublinian wciąż jest mało ciekawa.
W lubelskiej drużynie nie ma kontuzji, nikt nie musi też pauzować za kartki, więc trener Piotr Świerczewski ma komfortową sytuację przy ustalaniu składu. Nie powinien on się jednak różnić od tego, który wybiegł w Radomiu.
– Ten mecz nie był dla nas ciężki – mówi Siergiej Michajłow, kierownik lubelskiej drużyny. – Szybko straciliśmy bramkę, w dodatku po raz kolejny po stałym fragmencie gry.
Zabrakło nam koncentracji, choć przed każdym meczem w szatni zawodnicy mają powtarzane aż do znudzenia, żeby skupili się od pierwszych minut. Radomiak wykorzystał okazje, które miał. Mam nadzieję, że to się już teraz nie powtórzy.
Mecz z Concordią jest ostatnim w rundzie jesiennej. Kibiców czekają potem blisko cztery miesiące przerwy. Pierwszą kolejkę rundy wiosennej zaplanowano na 9-10 marca.
– Po zakończeniu rozgrywek jeszcze przez jakiś miesiąc będziemy mieć roztrenowanie, być może zagramy też sparing. Potem chłopaki dostaną już wolne – zapowiada Michajłow.
ZNÓW BĘDĄ PUSTKI?
Wiele wskazuje na to, że na trybunach lubelskiego stadionu znów będą pustki, bo władze klubu nie potrafią porozumieć się z najwierniejszymi kibicami Motoru. Sytuacja zrobiła się patowa. Fani "żółto-biało-niebieskich” zaczynają się już nawet zastanawiać nad pójściem w ślady swoich kolegów z Górnika Łęczna i założeniem stowarzyszenia, które zgłosi klub do rozgrywek klasy B.