Motor ma na koncie tylko cztery punkty, a przed nim dwa mecze wyjazdowe.
Ale po czterech kolejkach lublinianie mają tylko cztery punkty na koncie i zajmują odległe, dwunaste miejsce w tabeli. Nic dziwnego, że nastroje kibiców i samych piłkarzy nie są najlepsze.
– Na pewno czujemy zawód z powodu tych wyników – mówi Jacek Bąk, współwłaściciel i członek Rady Nadzorczej Motoru Lublin. – Start nie jest taki, jakiego oczekiwaliśmy, bo ciągle nie potrafimy wygrać meczu. Z drugiej jednak strony nie przegrywamy, więc nie ma katastrofy. Ale wolałbym już raz przegrać, a raz wygrać niż zdobywać ciągle po jednym punkcie – dodaje.
Gdzie więc tkwi problem, że drużyna nie może złapać właściwego rytmu? – Trudno powiedzieć co jest tego przyczyną. Na pewno brakuje nam jeszcze zawodnika do środka pomocy. Chcieliśmy wziąć Kamila Króla, który nie dogadał się z Bogdanką i trenował u nas.
Ale sprawy formalne, które musielibyśmy załatwić żeby dostać jego certyfikat z greckiej federacji, okazały się nie do przeskoczenia. Król jeszcze przez rok miał ważny kontrakt z tamtym klubem, w dodatku doszły jeszcze jakieś zaległości finansowe – tłumaczy Bąk.
Niezałatwione formalności sprawiły też, że trener Mariusz Sawa nie mógł w pierwszych meczach skorzystać z Brazylijczyka Diego i Chorwata Ivana Jovanovicia.
Obaj zostali zakontraktowani, ale czekali na swoje certyfikaty. Dokumenty doszły dopiero po paru tygodniach. Zadebiutowali w sobotę z Olimpią i zwłaszcza w drugiej połowie pokazali się z dobrej strony.
Wszystko wskazuje na to, że kadra Motoru lada dzień powiększy się o jeszcze jednego gracza, który wzmocni właśnie środkową linię.
– Rozglądamy się za doświadczonym zawodnikiem. Już tylko parę dni zostało do zamknięcia okienka transferowego i zobaczymy, może trafi się ktoś ciekawy z ekstraklasy, albo I ligi. Szukamy wśród Polaków, bo taki zawodnik musi być od razu do gry – wyjaśnia udziałowiec lubelskiego klubu.
Najbliższe dwa mecze motorowcy zagrają na wyjeździe: z Puszczą Niepołomice (2 września) i Wigrami Suwałki (6 września). Obie drużyny mają tyle samo punktów co „żółto-biało-niebiescy” i sąsiadują ze sobą w tabeli.
O wygrane z nimi nie będzie jednak łatwo, choć Bąk jest optymistą. – Czasami łatwiej zdobywa się punkty na boisku rywala, bo nie ma takiej presji kibiców jak u siebie i gra się bardziej otwarcie – podkreśla były kapitan reprezentacji Polski.