Radosne przygotowania do imprezy, uświetniającej 40-lecie istnienia szkoły, zakłóca groźba likwidacji placówki. Do końca lutego rodzice i samorząd muszą zadecydować o jej przyszłości.
Plac pod szkołę przekazali rolnicy z Warszawiaków. Pomagali również przy jej budowie. Lekcje rozpoczęły się w styczniu 1965 roku. Przez kolejne dziesięciolecia, rodzice aktywnie pomagali w urządzaniu i remontach placówki. W ubiegłym roku ocena Kuratorium Oświaty w Lublinie potwierdziła wysoki poziom nauczania, dzięki któremu uczniowie nie tylko dobrze radzą sobie w gimnazjach, ale zajmują też czołowe miejsca na różnorakich konkursach.
Pomysł likwidacji szkoły wziął się stąd, że na przestrzeni lat liczba uczniów spadła ze 120 do 40. Jest ich po kilkoro w jednej klasie, co bardzo podnosi koszty utrzymania szkoły. Roczne kształcenie jednego dziecka kosztuje tutaj około
9 tys. zł. Jest to kilkakrotnie więcej niż w klasach liczących 30 uczniów.
– My też nie chcemy likwidacji – mówi Ryszard Mirosław, wójt Niedrzwicy. – Jednak pieniądze z budżetu państwa nie wystarczają na jej utrzymanie. Własnych nie mamy. Rozumiemy, że zamknięcie szkoły wiąże się z utratą przez wieś jedynego ośrodka kultury i integracji.
Gmina zaproponowała więc, aby szkołę w Warszawiakach oraz podobną w pobliskim Radawczyku przekształcić w tzw. małe szkoły. Prowadzą je stowarzyszenia lokalne założone przez rodziców lub nauczycieli. Na ten cel dostają pieniądze z kasy państwa. Obniżenie kosztów wiąże się z utratą pracy przez wielu nauczycieli.