Kolejowa spółka remontując tory, pamięta o zwierzętach. Jak? Montując urządzenia do ich płoszenia.
15 takich „odstraszaczy” stanęło na trasie z Białej Podlaskiej do Terespola.
– Na minutę przed przejazdem pociągu urządzenie emituje zestaw dźwięków, które odwołują się do mechanizmów lękowych zwierząt związanych z drapieżnikami i niebezpieczeństwem – tłumaczy Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych. W ten sposób, łosie, jelenie, sarny, dziki czy lisy nie wkraczają wtedy na tory. – Zanim nadjedzie pociąg urządzenie wyje jak wilk, naśladuje głos sójki czy kruka. Są to tak zwane bodźce kluczowe, na które dzikie zwierzęta zawsze reagują strachem i ucieczką – dodaje Jakubowski.
Wybór lokalizacji nie jest przypadkowy. – Dokonujemy go we współpracy z miejscowymi nadleśnictwami, kołami łowieckimi i dyrekcjami parków. Chodzi o miejsca, gdzie linia kolejowa przecina szlaki migracyjne zwierząt– zaznacza pracownik PKP PLK. W sumie, przy torach jest już 1070 takich urządzeń. I to Polska jako pierwsza w Europie zastosowała taką metodą ochrony zwierząt. Dokładnie w 2004 roku na odcinku między Mińskiem Mazowieckim a Siedlcami. Instytut Badawczy Leśnictwa przeprowadzał już badania skuteczności tych urządzeń i wykazały one, że zwierzęta prawidłowo odczytują sygnały wysyłane przez „odstraszacze”.
Poza tym, w ramach inwestycji kolejowych, PKP PLK w latach 2020–2021 przygotowały 73 przejść dla średnich zwierząt i dużych ssaków. A mniejsze zwierzęta przekraczają tory przez 37 nowych przepustów.
Urządzenia zamontowano w ramach inwestycji na linii kolejowej E 20 od Siedlec do Terespola, współfinansowanej przez Unię Europejską. Szacunkowy koszt instalacji takiego sprzętu to 32 tys. zł.