Gdyby 49-letnia kobieta wjechała samochodem na tory pół sekundy później doszłoby do masakry. Na szczęście ona i jej 17-letnia córka wyszły z wypadku z pociągiem bez szwanku.
Kobieta wjechała mitsubishi wprost pod koła nadjeżdżającego pociągu relacji Praga-Moskwa. Miała szczęście, bo lokomotywa tylko zahaczyła o auto. Po zderzeniu samochód obrócił się i został odrzucony na bok.
Kobiety były w szoku. Trafiły do szpitala. Po zbadaniu przez lekarza zwolniono je do domu.
- Policjanci stwierdzili, że widoczność w tym miejscu była zła. Na szczęście, po położeniu nowych szyn na modernizowanej linii kolejowej, pociągi nie rozwijają dużych szybkości - mówi insp. Jerzy Ignatowicz z bialskiej policji.
49-latka dostanie mandat za niezastosowanie się do znaku "stop" przed przejazdem przez tory.