Płaciliśmy jak na Polach Elizejskich w Paryżu. Ja za mieszkanie niespełna 60 metrowe na wsi bez ciepłej wody płaciłem czynsz 600 złotych, z czego samo ogrzewanie wynosiło 280 co miesiąc. Po zapłaceniu takiego czynszu niewiele zostawało mi na życie - mówi Eligiusz Kostrzewa lokator bloku w Hucie Dąbrowie
Z ciepłej wody zrezygnowali jeszcze w lutym, bo opłaty były za wysokie, dochodziły nawet do 150 złotych miesięcznie. - Odcieliśmy się na własną prośbę. Za wodę z bojlera elektrycznego płacę teraz około 30 złotych. Gdybyśmy wtedy nie zrezygnowali, to pewnie czynsz by już doszedł do tysiąca - dodaje Eligiusz Kostrzewa.
Problemem pozostawały nadal bardzo wysokie opłaty za ogrzewanie. Bloki należały do spółdzielni, ale kotłownię obsługiwał gminny Zakład Gospodarki Komunalnej.
Jak nam powiedział wójt Krzywdy Tadeusz Warda, czynsz za mieszkanie pobierała od mieszkańców spółdzielnia i to ona refundowała koszty ogrzewania ZGL-owi. Opłaty i czynsz wzrastały regularnie, co nie podobało się lokatorom. Interweniowali w spółdzielni, ta zaś długo nie mogła porozumieć się z gminą. Ostatecznie gmina przekazała spółdzielni kotłownie.
- Byliśmy u wójta, przychodzili fachowcy, szukali przyczyny, tak by nie pomóc. Gmina tłumaczyła się problemami formalno-prawnymi. Raz to nawet przysłali wycinek z gazety, w którym jest wyjaśnienie, dlaczego gmina nam nie pomoże. Innym razem odsyłano nas do opieki społecznej po pomoc - krzyczy zbulwersowany tłum.
Prezes spółdzielni Tadeusz Malesa w sprawie ogrzewania bloków zwrócił się o pomoc do wicestarosty łukowskiego Władysława Miki. Udało się uzyskać niskooprocentowaną pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
Spółdzielnia zaczęła modernizację, pierwsze ciepło popłynęło do mieszkań w październiku. Teraz mała kotłownia jest przy każdym bloku. Zapłacą za to po trochu: spółdzielnia i mieszkańcy. Każda z rodzin dopłaci średnio 3 tysiące. Kwota rozłożona jest na dwa lata. Mimo kosztów wszyscy są zadowoleni. Już obliczyli, że wydatek im się niedługo zwróci. •