Policjanci z Białej Podlaskiej wiedzą o co najmniej czterech przypadkach obnażania się mężczyzny przed małymi dziećmi. Znają rysopis zboczeńca. A mimo to nie mogą go złapać. Matka 11-letniej Małgosi postanowiła, że nie spocznie, póki go nie znajdzie.
Matka zadzwoniła na komisariat. Policjanci przesłuchali jej córkę. – Następnego dnia pojechałyśmy na komendę – opowiada pani Teresa. – Córka pokazano zdjęcia, ale nie rozpoznała na nich mężczyzny, który tak ją przestraszył.
1 września znów wezwano dziecko na komendę. Tym razem pokazano jej jakiegoś mężczyznę przez lustro weneckie. Bez rezultatu. Była na policji jeszcze raz, ale z podobnym skutkiem. Po tym jak sąsiadka poinformowała panią Teresę, że policjanci złapali mężczyznę obnażającego się przed małym chłopcem.
Małgosia ciągle jest w szoku. Boi się wychodzić sama z domu. Trzeba ją odprowadzać do szkoły. Rodzice boją się o nią, bo przecież dewiant jest gdzieś w okolicy.
– Szukałam go na własną rękę, wiedząc tylko tyle, co powiedziało mi dziecko. Że ma około 30 lat, czarne włosy, jest szczupły i średniego wzrostu – opowiada matka Małgosi. – Jeździłam z mężem po osiedlach, pytałam ludzi. Ktoś mi powiedział, że ten człowiek wcześniej mieszkał w Białej Podlaskiej. Teraz przeprowadził się do Włodawy. W Białej odwiedza swoją dziewczynę.
Policjanci mówią, ze sprawa jest w toku, a na razie mogą tylko apelować o ostrożność i pomoc mieszkańców w ujęciu zwyrodnialca.
– Jeżeli ktoś spotka w pobliżu swojego bloku mężczyznę zachowującego się podejrzanie, powinien powiadomić policję – uczula Zbigniew Lisiecki, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Białej Podlaskiej. – Mężczyzna obnaża się przed małymi dziećmi, które nie potrafią go dokładnie opisać.
Według policji mężczyzna ma około 40-45 lat, 170 cm wzrostu, włosy ciemny blond i duży brzuch. Ubiera się na ciemno. Zwykle porusza się na rowerze.