Po jednej stronie mieszkańcy protestujący przeciwko budowie kurzych ferm, a po drugiej pracownicy firmy Wipasz, która takie kurniki chce stawiać. Pomiędzy nimi radni powiatu bialskiego, którzy mieli podjąć uchwałę o powołaniu specjalnej komisji do zbadania problemu.
Takie emocje od kilku miesięcy wzbudza temat budowy ogromnych ferm w powiecie bialskim. Społeczne protesty wybuchły w gminach Kodeń oraz Sosnówka. To drobiarski gigant – Wipasz zamierza stawiać tam po kilkanaście kurników, które pomieszczą ponad milion kur. W Kopytowie (gmina Kodeń) sprawa jest już właściwie przesądzona, bo w marcu starosta bialski Mariusz Filipiuk wydał pozwolenie na budowę.
>>Ludzie nie chcą wielkich kurników. Protestują<<
Nie zmienia to faktu, że lokalne społeczności obawiają się, że region wkrótce zamieni się w „kurnikowe zagłębie Europy”. – Bronimy naszej ziemi, rodzin, majątku i zdrowia. To nie dotyczy tylko kilku gmin. Wiemy, że Wipasz planuje 150 kurników w powiecie – ostrzega Elżbieta Sokołowska z komitetu protestacyjnego w Żeszczynce (gmina Sosnówka). Tutaj ma stanąć 16 kurników. Wójt gminy Marcin Babkiewicz umorzył postępowanie o wydanie decyzji środowiskowej, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze to uchyliło.
Mieszkańcy liczyli, że radni powiatu bialskiego powołają specjalną komisję, która miałaby się zająć m.in. „wskazaniem obszarów, gdzie takie wielkoprzemysłowe hodowle mogą powstawać bez generowania konfliktów społecznych”. Projekt uchwały w tej sprawie złożył klub Porozumienia Samorządowego. – Tutaj zabrakło konsultacji społecznych, a w przypadku takich inwestycji warto rozmawiać. Ludzie szukali organu, który rzetelnie oceni sytuację – tłumaczy Daniel Dragan, wiceprzewodniczący rady, jeden z autorów projektu uchwały.
Komisji nie będzie
Ale zdaniem większości radnych taka komisja nie jest potrzebna i ostatecznie uchwała nie została podjęta. – Wipasz zainwestował duże miliony w zakład na naszym terenie i teraz wszyscy są zdziwieni, że szuka możliwości, by dostarczać drób – zauważa radny Marek Sulima (PSL), jednocześnie szef komisji rolnictwa. – Kolega Dragan podważa działalność mojej komisji. Ja 15 lat hoduję indyki i znam się na tym. Nigdy nikt nie mówił mi, że u mnie śmierdzi – stwierdza Sulima. W jego ocenie sprawą może się zająć stała komisja rolnictwa. – Siądźmy, bez nienawiści, zaprośmy fachowców i rozmawiajmy – apeluje radny PSL.
Z kolei, Anna Dejneka z Kodnia przypomina, że pod petycją przeciwko kurnikom w ciągu kilku dni podpisało się 1500 mieszkańców. – Publikacje naukowe potwierdzają, że takie fermy zagrażają ludziom i środowisku. Co stanie się w przypadku epidemii ptasiej grypy? Przecież takie przypadki się zdarzają – alarmuje mieszkanka.
Firma Wipasz od początku swoje inwestycje nazywa „zielonymi fermami”, a nie kurnikami. – To innowacyjny projekt oparty o takie wartości jak dobrostan zwierząt, troska o środowisko i zdrowie ludzi – przekonuje Paulina Buczek, dyrektor marketingu. – Na naszych fermach nie używamy antybiotyków, dbamy o czystość wód i gleby – zapewnia i dodaje, że działalność firmy jest w pełni transparentna.
Wielu protestujących mieszkańców dostało już od Wipaszu przedsądowe wezwania z żądaniem przeprosin. – Spółka występuje o ochronę dobrego imienia jedynie w zakresie w jakim treści głoszone przez protestujących naruszają dobra osobiste Wipaszu i pozostają kłamliwe – tłumaczy Buczek.
Jednak mieszkańcy odbierają to jako próbę zastraszenia. – Okoliczność, że naszym oponentem jest lokalna społeczność nie oznacza, że nie mamy prawa bronić swoich interesów – tak jak własnych interesów bronią mieszkańcy – stwierdza dyrektorka marketingu.
W Kopytowie (gm. Kodeń) drobiarki gigant chce zatrudnić 25 osób. Na początek proponuje pensję na poziomie 3800 zł brutto, a po roku 4500 zł brutto.