Zamiast łąk, będzie wielkie morze luster – tak zdaniem mieszkańców zmieni się widok z ich okien, jeśli w Wisznicach stanie ogromna farma fotowoltaiczna. Urzędnicy zapewniają jednak, że na tak bliską odległość od zabudowań się nie zgodzą.
– To nie jest kilka paneli, tylko 50 tys. na obszarze 20 hektarów – denerwuje się Mateusz Wortolec, który namówił mieszkańców do założenia komitetu protestacyjnego. – Ta farma ma stanąć 10 metrów od domów na naszym osiedlu, czyli mój sąsiad, który niedawno się tu pobudował, będzie widział z salonu takie morze luster. To degradacja krajobrazu– uważa pan Mateusz, który administruje specjalną grupą na Facebooku.
– Wszystko po to, by poinformować mieszkańców, bo wielu nawet o tej farmie nie wie– tłumaczy nasz rozmówca. Zamieszczane tam treści przeczytał wójt Piotr Dragan. – Niektóre z nich wołają o pomstę do nieba, są po prostu nieprawdziwe, dlatego chcieliśmy to wyjaśnić– podkreśla. W niedzielę zorganizował na ten temat spotkanie w sali Gminnego Ośrodka Kultury.
– Mieszkamy blisko planowanej inwestycji. Na tym osiedlu pobudowało się ostatnio dużo rodzin z małymi dziećmi i oni są zrozpaczeni– mówi nam pani Jolanta. – To naprawdę cudowna okolica, bo to mokradła, a nie jakieś tam nieużytki. To cenny ekosystem z mnóstwem ptaków– zwraca uwagę mieszkanka.
Obaw jest więcej. – Panele mogą podgrzewać się do ponad 50 stopni Celsjusza, więc ludzie będą mieli saunę. 20–hektarowy teren ma być oświetlony. To nam zafunduje białe noce. A co z polem elekromagnetycznym? To ma wpływ na zdrowie– zauważa Wortolec. – Przypuszczam też, że przy takiej farmie wartość naszych działek spadnie.
Zastanawia się też, czy system energetyczny gminy będzie w stanie wchłonąć tyle energii ze słońca. – I czy przez to nie będziemy mieli problemów z dostępnością prądu? – mnoży pytania pan Mateusz.
Niektóre z nich zadał podczas niedzielnego spotkania. Wójt od razu uspokoił mieszkańców, że nie pozwoli, by inwestycja powstała 10 metrów od domów. – Zgadzam się w tym względzie z mieszkańcami. Dlatego rozwiązaniem może być strefa buforowa, przykładowo na 100 metrów– wskazuje Piotr Dragan. – Zlecony jest raport środowiskowy i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska również wskazała, że odległość musi być większa– podkreśla. W związku z tym, że jedna z działek na której stanęłyby panele należy do gminy, samorząd mógłby liczyć na spore pieniądze. – To przyniosłoby nam 200 tys. zł rocznie podatku od nieruchomości– podlicza wójt.
Jednocześnie przyznaje, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. – Trzeba poczekać na raport środowiskowy. Być może zlecimy także wykonanie własnego raportu i poprosimy by ornitolog wskazał, jakie gatunki ptaków tam występują – zaznacza. Ma też inną propozycję dla mieszkańców. – Przecież mamy własna farmę w Bordziłówce, możemy tam pojechać i dokonać pomiarów promieniowania hałasu czy innych wskaźników– sugeruje Dragan. Farma powstała kilka lat temu i zarządza nią spółka, którą tworzy pięć samorządów, oprócz Wisznic, również Rossosz, Podedwórze, Sosnówka oraz Jabłoń.
Wielką farmę chce stawiać wrocławska firma Quair, która w pobliskim Horodyszczu postawiła w ubiegłym roku 12 olbrzymich wiatraków. To pierwsza farma wiatrowa w powiecie bialskim.