Przez prawie tydzień potężny łabędź mieszkał w komórce w nadbużańskiej wsi. Wczoraj strażacy przewieźli go na odległe o kilka kilometrów rozlewisko na Bugu.
- W pobliżu domu widujemy lisy, więc zamknęłam łabędzia w komórce - opowiada kobieta, która nie przeczuwała, że będzie miała problem.
Siedzącym w komórce ptakiem, który przyszedł w stronę zabudowań bo duży mróz i na Bugu zrobił się lód zainteresowała się Eugenia Barbara Szczur, sołtys Mościc Dolnych. Pani sołtys szukała pomocy u wójta Sławatycz.
- Na początku ptak był osowiały ale już na drugi dzień się ożywił i machał w komórce skrzydłami. Kiedy ktoś chciał do niego podejść syczał i chciał atakować - opowiada pani sołtys, która chciała zrobić łabędziowi zdjęcie ale nie mogła do niego nawet podejść.
Wezwano weterynarza. Ten stwierdził, że łabędź nie ma ptasiej grypy i zalecił by dostawał do jedzenia ziarno a nie chleb. Ale ptak który ważył ze 30 kg nie chciał jeść ziarna tylko wolał rozmoczone pieczywo. I coraz bardziej rozrabiał w komórce.
- Wskakiwał w duży pojemnik z wodą, jakby chciał pokazać, że tęskni za rzeką i rozlewiskami - wspominają gospodarze. - Ale zaczęłam się go bać. Szczypał silnie dziobem i kaleczył, bił skrzydłami. Był kłopot z braniem z komórki drewna no i martwiłam się o małe wnuki. Co by było gdyby dzieci na podwórku spotkały agresywnego łabędzia - opowiada pani Teresa.
Wereszczyńska wraz z panią sołtys przypominały się wójtowi i prosiły o zajęcie się okazałym ptakiem ale minął tydzień i nikt się nie zgłosił. Dariusz Trybuchowicz, wójt sławatyckiej gminy tylko tłumaczył, że w okolicy zamarzły wszystkie rzeki i nie ma gdzie wywieźć łabędzia.
Wreszcie we wtorek wójt się dowiedział, że z powodu odwilży powiększyło się rozlewisko na Bugu niedaleko Sławatycz i że żeruje tam wiele różnych ptaków.
- W środę rano miejscowi strażacy przewieźli łabędzia na nasze rozlewisko i już
tam nurkuje - mówi zadowolony wójt.
- Nie było sensu trzymać łabędzia w zamknięciu gdy lód stopniał. Ptaki najlepiej czują się w środowisku naturalnym. Dobrze, że nie ucierpiał karmiony moczonym w wodzie chlebem - uważa Janusz Szostakiewicz, naczelnik nowo utworzonego bialskiego Wydziału Spraw Terenowych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, zadowolony z takiego zakończenia historii z łabędziem.