Feliks Klim-Klimaszewski z Białej Podlaskiej zaskarżył lekarzy zatrudnionych w bialskim WSzS za nieprawidłowe leczenie i brak nadzoru nad skutkami przebiegu leczonej choroby (zapalenie ropne prawego stawu kolanowego) w wyniku czego powstało trwałe kalectw
Okręgowy Sąd Lekarski w Lublinie nie dopatrzył się uchybień w leczeniu i stwierdził, że było ono prawidłowe. Poszkodowany odwołał się do Naczelnego Sądu Lekarskiego w Warszawie.
Okręgowy Sąd Lekarski w Lublinie przesłał akta sprawy do Warszawy w kwietniu 2002 r. Do dziś nie ma decyzji. - Dlaczego to tak długo trwa. Czekam już cztery miesiące. Czy jest to dopuszczalne? - pyta Feliks Klim-Klimaszewski.
- W wakacje sędziowie Naczelnego Sądu Lekarskiego praktycznie nie pracowali. I tak pacjent czeka bardzo krótko. U nas kolejka rozpatrywania spraw jest podobna jak w sądach powszechnych. Przecież podejmujemy decyzje w sprawach, które napływają z całej Polski - mówi Maria Hornziel, pracownik kancelarii Naczelnego Sądu Lekarskiego.
Kiedy więc Feliks Klim-Klimaszewski może spodziewać się rozstrzygnięcia tej sprawy?
- Musi uzbroić się w cierpliwość i czekać. Jego sprawą sędziowie zajmą się prawdopodobnie w okresie jesiennym lub nawet w przyszłym roku. Chyba, że istniałaby groźba przedawnienia sprawy, wówczas decyzje podejmowane są w pierwszej kolejności - wyjaśnia M. Hornziel.