Drobiazgowe kontrole kontenerów w Małaszewiczach miały być sposobem na reżim Aleksandra Łukaszenki. Tymczasem, wzburzyły głównie polskimi przewoźnikami i spedytorami. A to nie koniec planów polskiego MSZ.
Małaszewicze w województwie lubelskim to kluczowy punkt tranzytowy dla towarów płynących z Azji do Unii Europejskiej. Większość kontenerów to dostawy z Chin. Ale zanim ładunki pojadą dalej na unijne szlaki, przechodzą kontrole na kolejowym przejściu w Małaszewiczach. W ubiegłym tygodniu, ciężarówki, które odbierają towar z kontenerów musiały stać w ogromnych kolejkach.
– Na odprawę trzeba było czekać nawet 36 godzin. Rząd zapowiedział szczegółowe kontrole, ale to nie uderzy w reżim Białorusi, tylko w przedsiębiorców z Polski – napisał do nas zdenerwowany przewoźnik. Na problemy skarżą się też firmy spedycyjne. – Drobiazgowe kontrole objęły 4 nasze kontenery. Cały skład odjechał do Czech opóźniony o 3 doby – przyznaje Renata Borecka kierowniczka biura Rhenus Port Logistics w Małaszewiczach.
Krajowa Administracja Skarbowa odpowiada, że pewne utrudnienia rzeczywiście były. - Prowadzimy rutynowe działania kontrolne, tak aby chronić obszar celny UE i wspólny rynek przed napływem towarów lub substancji, które są przedmiotem zakazów, ograniczeń bądź nie spełniają wymogów bezpieczeństwa produktu- tłumaczy Michał Deruś, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. – Od 2 do 3 lipca wystąpiły czasowe utrudnienia w przewozie towarów w ruchu kolejowym. Ale obecnie one nie występują – zapewnia.
Tymczasem, radio RMFFM powołując się na polskich dyplomatów, podało, że szczegółowe kontrole miały być elementem nacisku na Aleksandra Łukaszenkę. Bowiem, opłaty pobierane za tranzyt to źródło znacznych dochodów białoruskiego reżimu. - Szczegółowe kontrole prowadzone są na wszystkich przejściach granicznych z Białorusią i stanowią one także wynik naszej polityki ukierunkowanej na walkę z obchodzeniem sankcji- to z kolei biuro prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Co więcej, resort nie wyklucza znacznie ostrzejszych kroków. -Sytuacja migracyjna na granicy polsko-białoruskiej pozostaje bardzo zła. Mimo pojawiających się regularnie ze strony białoruskich władz informacji o gotowości do podjęcia dialogu w sprawie granicy, w ciągu ostatnich kilku tygodni polskie służby odnotowywały dziennie kilkaset prób nielegalnego przekroczenia granicy- relacjonuje biuro prasowe MSZ.
-Dopuszczamy różne możliwości wpływu na reżim w Mińsku w celu ograniczenia napływu cudzoziemców z białoruskiego terytorium. To od władz Białorusi zależy obecnie, jakie działania będziemy musieli podjąć – stwierdza resort. Pod koniec czerwca, minister Radosław Sikorski napomknął, że Polska może zamknąć ostatnie przejścia graniczne z Białorusią, w Terespolu i Kukurykach. - Obecnie badamy konsekwencje takiej decyzji dla polskiej gospodarki i społeczności lokalnych - mówił wówczas na antenie TVN24 Sikorski.