Kuchnie przy przedszkolach nr 2 i 4 w Międzyrzecu Podlaskim nie będą już gotowały dla dzieci. Od września posiłki będą dowożone w formie cateringu z kuchni przy Zespole Placówek Oświatowych nr 3. Jak tłumaczy Karol Stefaniuk, dyrektor Miejskiego Zespołu Gospodarczo-Administracyjnego, przygotowywanie posiłków dla większej grupy jest dużo tańsze.
– Interesem naszych dzieci jest zdrowe żywienie przygotowane i podane z troską i miłością przez panie kucharki z przedszkola. Dzieci uwielbiają obiady w przedszkolu. Wiele naszych dzieci zanim tu trafiło było niejadkami. Teraz jedzą większość potraw – napisali rodzice w piśmie, które trafiło m.in. do naszej redakcji .
Przekonują, że na tych zmianach ucierpią głównie dzieci. – Panie kucharki przygotowują posiłki nie dla anonimowych dzieci, tylko dla Julki, Gosi, Michała, Oliwki, Bartka… One najlepiej wiedzą, co lubią nasze dzieci.
Do naszej redakcji przyszło pismo niepodpisane żadnym nazwiskiem, ale jak informuje jego autor, pod protestem podpisali się prawie wszyscy rodzice dzieci, które chodzą do Przedszkola nr 2. W tym tygodniu dokument ma trafić do burmistrza.
– Jeszcze nie wiedzą, jak to będzie wyglądało, a już protestują – komentuje Artur Grzyb, burmistrz miasta. I zapewnia, że dzieci nie odczują zmiany. – Każda nauczycielka w przedszkolu ma pomoc i to ona zajmuje się wydawaniem posiłków. Posiłki będą dowożone do przedszkoli specjalnym samochodem i podgrzewane. To sprawdzone rozwiązanie – tłumaczy.
Argument, że do tej pory kucharki mogły dostosowywać posiłki dla każdego pojedyńczego dziecka, go nie przekonuje. – To lekka przesada – stwierdza burmistrz.
Władze miasta zapewniają też, że nikt też nie straci pracy. – Pracownicy kuchni dostali propozycje pracy w miejskim zespole – mówi Artur Grzyb.