Od niedawna obowiązuje ustawa o wolontariacie. Daje bezrobotnym możliwość nieodpłatnej pracy w zakładach. W rzeczywistości prawie niemożliwe jest zatrudnienie się na takich zasadach.
Niestety, ani w sanepidzie, ani w szpitalu nie chcieli słyszeć o tym, żeby jako wolontariusz mogła pracować w labolatorium. Powód? Obawa przed powierzeniem pracownicy obowiązków przy ograniczonej odpowiedzialności, która spoczywa w takich sytuacjach na barkach szefa.
Pracodawcy uważają, że nie opłaca im się angażować stałych pracowników do przyuczenia wolontariusza. Ale korzyści byłyby wzajemne.
Dla firmy - darmowy pracownik, którego częściowo ubezpiecza urząd pracy, jeżeli jest to osoba zarejestrowana - dla samego zainteresowanego zdobycie praktyki, bardzo cenionej na rynku pracy.
- Wolontariusz może, ale nie musi być ubezpieczony od następstw nieszczęśliwych wypadków przez pracodawcę, z tym że w niektórych zawodach jest to konieczne. Zatrudnienie od strony formalnej następouje na zasadzie pisemnego porozumienia, w którym określa się obowiązki pracownika. Pracodawca nie ponosi żadnych kosztów - zapewnia Jacek Wnuk ze stowarzyszenia Centrum Wolontariatu w Lublinie.
Wielu bezrobotnych po studiach nie może skorzystać ze stażu absolwenckiego (zapewnia okresową pracę w zakładzie, za którą płaci stażyście pośredniak), jeżeli w okresie nauki pracowali. Wolontariat daje im szansę, ale trudno ją wcielić w życie.
- Ustawa mówi, że wolontariusz może pracować w instytucjach państwowych i samorządach oraz w zakładach, które nie prowadzą działalności gospodarczej i nie wypracowują zysku. Tak jest w ustawie, ale jeszcze brakuje odgórnych rozporządzeń i wyjaśnień - zaznacza J. Wnuk.
Czy wolontariusz byłby widziany w Urzędzie Skarbowym na jakimkolwiek stanowisku? - Bardzo ostrożnie, nawet podejrzliwie podchodzilibyśmy do osoby deklarującej, że chce pracować za darmo - odpowiada Waldemar Miechowicz, zastępca naczelnika US w Białej Podlaskiej. Tajemnica skarbowa i ochrona danych osobowych, to są jego zdaniem poważne przeciwskazania. •