Mężczyzna wisiał już na drzewie. Ksiądz i parafianin odcięli go dosłownie w ostatniej chwili. Desperat - gdy tylko się ocknął - uciekł. Na szczęście, nazajutrz odnalazł się cały i zdrowy.
Wszystko zaczęło się w poniedziałkowy wieczór. Proboszcz miejscowej parafii ks. Zbigniew Hawryluk odebrał dramatyczny telefon. - Dzwonił jeden z parafian, 45-letni Andrzej. Mówił, że ma problemy osobiste i chce popełnić samobójstwo - opowiada duchowny. - Niemal płakał do słuchawki.
Poruszony do głębi tym wyznaniem proboszcz, natychmiast wsiadł w samochód i pojechał do Mariusza Niekresia, jednego z mieszkańców wsi. Razem wyruszyli na poszukiwanie desperata. Ksiądz domyślił się, gdzie może być, na podstawie rozmowy telefonicznej.
- Nie było czasu na zastanawianie. Miałem świadomość, że wiesza się człowiek. Szliśmy z latarkami około kilometra. Nagle na brzegu łąk zobaczyliśmy wiszącego na drzewie człowieka. Pan Mariusz odciął mężczyznę - relacjonuje ksiądz Hawryluk. - Ja zadzwoniłem na policję i wyszedłem na drogę, żeby nie błądzili.
Mariusz Niekreś pozostał z ocalonym mężczyzną. Desperat początkowo nie dawał żadnego znaku życia. - Ale po kilkunastu minutach zaczął się ruszać. Po chwili wstał, bez słowa poszedł do samochodu i odjechał w nieznanym kierunku - opowiada Niekreś. Potem jeszcze przez jakiś czas wraz z rodziną i znajomymi szukał desperata. Poszukiwania prowadziła tej nocy także policja. Bezskutecznie.
Desperat, na szczęście, się odnalazł. We wtorek koło południa mieszkańcy zauważyli go chodzącego po swoim podwórku. - Chwała Bogu, że żyje - nie ukrywa pan Mariusz. - To dzięki księdzu.
O proboszczu mówi z uznaniem dyrektorka Szkoły Podstawowej w Szóstce. - Szybko reaguje, gdy dzieje się czyjaś krzywda. Na własną prośbę zgodził się podłączyć swój telefon do alarmu szkolnego. Kilka razy błyskawicznie przybył na wezwanie - podkreśla Małgorzata Celińska.
Odratowany samobójca nie zostanie pozostawiony samemu sobie.
- Pomogę mu na pewno. W jego sprawach przygotuję odpowiednie pisma. Muszę się z nim spotkać w środę. To pracowity człowiek, wiele pomógł w rozkręceniu pracy miejscowej straży - mówi Piotr Kazimierski, wójt Drelowa.