Głusi na Podlasiu marzą o wibracyjnych poduszkach, telefonach przekładających mowę na tekst. Wielu niedowidzącym przydałyby się specjalistyczny sprzęt okulistyczny. Pierwsi w ogóle nie wiedzą, gdzie mogliby się w te cuda techniki zaopatrzyć, drudzy muszą jeździć do Warszawy lub Lublina.
- Wspomniany aparat, czy inne urządzenia elektroniczne ułatwiające życie codzienne nie są żadną nowością na zachodzie. U nas nie ma nawet jednego punktu, który zajmowałby się sprowadzaniem i sprzedażą takiego sprzętu. Więcej, brakuje też informacji, gdzie ewentualnie coś takiego można nabyć. Osobiście nie znalazłem nawet wzmianki ani w Internecie, ani naszym czasopiśmie specjalistycznym - mówi Robert Gdela, tłumacz języka migowego z PZG w Białej Podlaskiej.
O pomoc w tej sprawie zwracał się także do swoich przełożonych w Lublinie, bez skutku. Oni mają podobny problem. - Jedyna możliwość to ściąganie nowości na własną rękę przykładowo z Niemiec. Szkoda, że rzadko jest taka możliwość, bo na dofinansowanie nie możemy narzekać - dodaje R. Gdela.
Z podobnym problemem borykają się niewidomi, choć bialskie koło stara się sprowadzać najbardziej potrzebne przedmioty, to po sprzęt okulistyczny podopieczni PZN muszą jeździć do miast wojewódzkich.
Zaopatrzeniem obu kół w specjalistyczny sprzęt na pewno nie zajmie się funkcjonujący przy MOPS oddział pomocy osobom niepełnosprawnym.
- W naszej gestii jest tylko dofinansowanie zakupu. Wybór sprzętu i wyszukanie go na rynku jest indywidualną sprawą danej osoby. Poza tym sądzę, że jeśli ma się tym zajmować jakaś organizacja, to powinny być to zarządy kół. One są najlepiej zorientowani w potrzebach swoich podopiecznych - stwierdza Beata Domańska, zajmująca się w ośrodku pomocy sprawami niepełnosprawności. •