Już od półtora roku właściciel sporego gospodarstwa rolnego, hodowca koni, Mieczysław Nestoruk zabiega o przyłączenie jego nowo wzniesionych budynków z dala od wsi Sycyna pod Białą Podlaską do linii energetycznej. W odległości 50 metrów od domu połączonego z kompleksem stajni i garaży przechodzi linia średniego napięcia.
Prace przy budowie zostały rozpoczęte 26 września. Po kilku dniach rolnik wpłacił część należności na konto "Lubzelu” oraz wystąpił z prośbą o rozłożenie pozostałej kwoty na miesięczne raty. Po dwóch tygodniach przyszła negatywna odpowiedź na tę prośbę. Odpowiadający klientowi zastępca dyrektora "Lubzelu” Tadeusz Karczmarczyk wyjawił, iż obawia się czy po przyłączeniu gospodarstwa do sieci jego zakład odzyska pozostałą należność do spłacenia. Oburzyło to hodowcę z Sycyny. Wystąpił do nas z listem.
- Rolnik czekający na prąd od ponad roku nie jest wiarygodny, gdy to właśnie "Lubzel” nie dotrzymał warunków umowy. Pomimo tego, że budowa nie została zakończona, nikt nie kontynuuje prac, a ja ponoszę dalsze straty w gospodarstwie, bo "Lubzel” i wykonawca mają czas na pracę i hucznie obchodzone Święto Energetyka. Kilkakrotnie usiłowałem skontaktować się z dyrektorem, ale bez skutku - mówi Mieczysław Nestoruk.
T. Karczmarczyk jest zdumiony zarzutami. - Inwestycja już dobiega końca. Rolnik musi dołożyć około 6 tysięcy złotych oraz wnieść opłatę przyłączeniową. Niestety, dotychczas zapłacił tylko 2 tysiące. Prosił o rozłożenie reszty na raty. Mamy przykre doświadczenie, że kiedy innym klientom ułatwialiśmy spłacanie ratalne, po podłączeniu budynków do sieci, nie wypełniali obietnic. Pan Nestoruk i tak płaci ledwie 1/3 tego, co powinien. Chcieliśmy mu pomóc, lecz spotkaliśmy się z agresją -wyjaśnia Tadeusz Kaczmarczyk. Podkreśla, iż "Lubzel” musi ponieść dodatkowe koszty, gdyż trzeba "uziemić” transformator.•