Bez tłumacza języka migowego niesłyszący nie mogą normalnie funkcjonować. Nic nie załatwią w urzędach, instytucjach, nie porozumieją się nawet z lekarzem. W Kole Terenowym PZG w Białej Podlaskiej pracuje dla nich taki "pośrednik”.
Codziennie przychodzą do niego głusi z prośbą o pomoc w komunikowaniu się z ludźmi słyszącymi. Instruktor jest obecny podczas "rozmów” niesłyszących z prawnikiem, który udziela im w siedzibie PZG przy ulicy Sienkiewicza porad w różnych życiowych sprawach. PZG nie tylko pomaga, ale sam też potrzebuje wsparcia. Przede wszystkim finansowego. Otrzymuje je regularnie między innymi od prezydenta Białej Podlaskiej. Starosta natomiast dofinansowuje w tym roku dwa przedsięwzięcia sportowe: mecze szachowe i zawody strzeleckie. To wszystko jednak za mało na realizowanie wszystkich zadań statutowych. Pieniędzy ze składek nie wystarczyłoby nawet na bieżące utrzymanie własnego budynku. Dlatego częściowo jest wynajmowany.
Koło Terenowe PZG obejmuje swoim zasięgiem kilka powiatów. Ma podopiecznych nawet pod Łukowem.
- Potrzeb w tym roku mamy wyjątkowo dużo, ponieważ będziemy obchodzić jesienią 50-lecie działalności PZG w Białej Podlaskiej. Przeżywamy dramat. Wiele osób i instytucji przyczyniło się w ciągu tych lat do tego, że związek funkcjonował i nadal istnieje, chociaż jego przyszłość jest niepewna. Głusi bardzo chcieliby wszystkim przyjaciołom podziękować, a nie stać nas nawet na wynajęcie większej sali. Czas ucieka, a wszędzie chcą od nas zaliczki - podkreśla R. Gdela. •