Kontrolerzy liczący pasażerów w autobusach kończą pracę. Robili to w ramach badań, które pomogą ułożyć nowy rozkład jazdy. Będzie on konsultowany z mieszkańcami.
Sami pasażerowie oceniają kursowanie miejskiej komunikacji różnie.
- Jestem niezadowolona z linii "F”. Jeździ nią wielu uczniów do szkół, a autobusy na tej trasie często się spóźniają. Na przykład we wtorek po godz. 11 nie było kolejnego kursu, musiałem jechać innym autobusem i następnie długo iść. Płacę za 30-dniową przejazdówkę aż 66 zł. To drogo, jak w Warszawie, a mam o wiele gorszą usługę. Muszę jeździć w niewielkich zatłoczonych autosanach, które z trudem ruszają z miejsca. Fatalny jest rozkład jazdy w soboty i niedziele - skarży się pani Magda.
Ale Jarosława Semeniuk jest zadowolona z dojazdów do pracy liniami "A” i "H”. - Rozkład jest dobry. Nie mam kłopotów z dojazdem i przyjazdem z pracy - przyznaje. Także pani Wanda chwali kursowanie autobusów linii "G”. - Jest niemal idealnie. Autobusy nie spóźniają się, a kiedy ja idę trochę spóźniona, to kierowcy czekają. Płacę mało, bo tylko złotówkę za bilet 10-minutowy - podkreśla pani Wanda.
Tadeusz Ułanowicz, dyrektor bialskiego Zarządu Komunikacji Miejskiej przyznaje, że ze wstępnych wyników badań liczby pasażerów jest zadowolony. Studenci w dni robocze, soboty i niedziele badali napełnienia autobusów. Sprawdzili 580 kursów w środę i po około 250 w sobotę i niedzielę.
- Zapłaciliśmy im mniej, niż wcześniej brała specjalistyczna firma z Wrocławia. Z pierwszych analiz dotyczących tras "D” "B” i "H” wynika, że w dni robocze jeździ tam coraz więcej osób. Na linii "D” odnotowujemy wzrost liczby pasażerów o około 15 proc. Wzrasta też liczba sprzedawanych biletów. Zdecydowanie przeważają w tej sprzedaży tzw. dziesięciominutówki (normalne po 1 zł, a ulgowe po 50 groszy) - mówi dyrektor.
Wnioski z badań posłużą do opracowania projektu nowego rozkładu jazdy, który możliwe, że zostanie wprowadzony po wakacjach.
Dyrektor Ułanowicz zapewnia, że na bieżąco interweniuje w Miejskim Zakładzie Komunikacji, gdy na trasę wyjeżdża mniejszy autobus i pasażerowie się tłoczą. MZK jest też karany za opóźnienia i brak kursu.