Po dwieście złotych mieli inkasować co miesiąc najzdolniejsi uczniowie ze szkół podstawowych i gimnazjów z gminy Sosnowica. Problem w tym, że nauczyciele
do dzisiaj nie wytypowali ani jednego takiego ucznia.
- Nie chodziło nam tylko o wyniki w nauce, ale o coś więcej - tłumaczy Jerzy Maśluch, wójt gminy Sosnowica. - Chcieliśmy docenić muzyczne, techniczne czy sportowe uzdolnienia uczniów.
Wójt potwierdza, że pieniądze są w budżecie gminy i do końca roku nie przepadną. Jeżeli wpłynąłby chociaż jeden wniosek, komisja natychmiast zbierze się, żeby rozpatrzyć dokumenty i zdecydować czy przydzielić stypendium. - Niestety, do tej pory ani jeden wniosek do mnie nie trafił. Ktoś tu jest winien, ale nie chcę nikogo wskazywać palcem - dodaje Maśluch.
W gminie Sosnowica jest jedna szkoła, która mogłaby wytypować kandydatów do comiesięcznego wsparcia. Henryk Wyszyński, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Sosnowicy, nie potrafił nam odpowiedzieć, dlaczego do tej pory żaden z jego nauczycieli nie znalazł ani jednego ucznia. - Wszystko jest tak jak trzeba i tyle mam do powiedzenia - oświadczył i odłożył słuchawkę.
Tymczasem jedna z nauczycielek z tej szkoły mówi - prosząc o niepodawanie jej nazwiska, - że nikt o takiej możliwości nie poinformował. - A szkoda, bo przecież w szkole mamy kilkoro uczniów naprawdę zdolnych - mówi nauczycielka.
Wójt miał plany na regularne zwiększanie kwoty przeznaczonej na stypendia. Wygląda na to, że nie będzie musiał tego robić, bo dziesięć tysięcy złotych wystarczy mu na kolejny rok szkolny.