Podczas prac konserwatorskich w barokowej kaplicy Radziwiłłowskiej Jadwiga i Jacek Jaworscy znaleźli w puszce wotywnej ludzkie szczątki.
- Chciałem zdjąć ją ze ściany i podważyłem nożem. Wtedy ze zdumieniem stwierdziłem, że wysuwa się ścianka. Wewnątrz srebrnej, złoconej na gorąco, puszki znajdowała się jeszcze cynowa ze śladami wycięcia. W niej były ludzkie szczątki w kształcie serca zawinięte w watkę - opisuje Jacek Jaworski, konserwator pracujący w kaplicy.
Według badaczy, serce musieli ukryć w kaplicy związani z Białą Podlaską Radziwiłłowie. Jan Maraśkiewicz, kierownik bialskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków mówi,
że tak naprawdę trudno jednoznacznie stwierdzić, do kogo należało serce. W grę wchodzi Katarzyna Radziwiłłowa z Sobieskich. Konserwatorzy nie wykluczają, że może to być fragment szczątków
jej synowej Anny z Sanguszków Radziwiłłowej. Prawdopodobnie tajemnica nie zostanie nigdy wyjaśniona.
- Nie stać nas na kosztowne badania genetyczne DNA, które być może nieco pomogłyby w ustaleniach. Prawdopodobnie zamkniemy puszkę i zamurujemy ją obok odpowiedniej tablicy
w kościele św. Anny - mówi Maraśkiewicz.
- Nie wiedziałem, że za naszym konfesjonałem jest ukryte serce. Ale cieszę się, że zostało odnalezione. Będzie to atrakcja dla turystów i wiernych ściągających do Białej Podlaskiej - mówi ks. kanonik Zbigniew Bieńkowski, proboszcz parafii św. Anny.