Do wybuchu doszło rano, gdy mężczyźni wykonywali prace spawalnicze i ślusarskie. Na oddział ratunkowy bialskiego szpitala trafili najciężej poparzeni 23-letni Paweł B. z Rossosza i 37-letni Mirosław Z. z Korzanówki. Mieli obrażenia II i III stopnia. Trzeci z mężczyzn, 41-letni Krzysztof B., doznał lekkich poparzeń rąk i nóg. Dwóm innym pracownikom udzielono pomocy medycznej na miejscu i odesłano do domów. Strażacy z miejscowej OSP ugasili niewielki pożar, który wybuchł w hali po eksplozji. Lek. med. Henryk Makarski, szef oddziału ratunkowego bialskiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, powiedział Dziennikowi, że najciężej poszkodowani dwaj mężczyźni mają poparzone 50–60 proc. powierzchni ciała. – Byli oni w ciężkim stanie zagrażającym ich życiu – mówi ordynator. – Po niezbędnym zaopatrzeniu postanowiliśmy ich odesłać do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Ranni zostali przetransportowali z Białej Podlaskiej do Dęblina ratowniczym śmigłowcem, a stamtąd na Śląsk samolotem. Najmniej poszkodowany trzeci pacjent pozostał na oddziale chirurgicznym.
– Martwimy się o nich i jesteśmy z nimi – mówi Piotr Tychmanowicz, współwłaściciel firmy, który przyjechał do szpitala. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wybuchu butli. Młodszy inspektor Mirosław Sobczuk, zastępca komendanta miejskiego policji w Białej Podlaskiej, powiedział, że zabezpieczono dokumentację techniczną dotyczącą m.in. wcześniejszych reklamacji instalacji spawalniczej. Dzisiaj badania będą prowadzić eksperci bezpieczeństwa i higieny pracy.