Informacja telefoniczna wystarczyła, by zwolnić z pracy bez wypowiedzenia pracownika bialskiego oddziału Biura Geodezji i Trenów Rolnych w Lublinie.
Zakład pracy nie wypłacił byłemu pracownikowi należnych mu pieniędzy.
W uzasadnieniu rozwiązania umowy o pracę bez zachowania okresu wypowiedzenia z dnia 12 czerwca br. dyrektor Wojewódzkiego Biura Geodezji i Terenów Rolnych w Lublinie Stanisław Golec napisał, że decyzję tą podjął na podstawie "informacji telefonicznej od Pani B.S. (jednej z pracownic bialskiego oddziału - przy. red.), że Janusz S., otrzymał takie zaświadczenie oraz że złożył wniosek o rentę.” Zaświadczenie o niezdolności do pracy wskutek choroby Janusz S. otrzymał jednak dopiero 14 czerwca, więc pracownica informująca dyrekcję w Lublinie oficjalnie o takim zaświadczeniu wiedzieć nie mogła.
- Ta sprawa jest dość złożona. Wygląda to niefortunnie, ale ustne deklarację stosuje się w praktyce. Chodzi o zaoszczędzenie czasu - mówi dyrektor Wojewódzkiego Biura Geodezji i Terenów Rolnych w Lublinie Stanisław Golec. - Poza tym pan S. przebywał na zwolnieniu ponad 180 dni, więc sprawa była jasna - dodaje.
Zwolniony geodeta jest rozgoryczony postawą pracownicy z działu kadr, która nie poinformowała go o czynnościach, jakie należy podjąć w wypadku stwierdzenia choroby dyskwalifikującej do dalszej pracy. - Nie zostałem poinformowany, jakie mam prawa i co mogę zrobić, po prostu załatwili mnie - mówi Janusz Sz.
Do dnia dzisiejszego zakład zalega mu i części załogi z trzymiesięcznym wynagrodzeniem. - Dotychczas otrzymałem jedynie za 180 dni "chorobowego” 3.800 złotych. Zakład nie wypłacił mi całej sumy, więc trzymam w zastawie sprzęt i nie zwrócę go, jak nie wypłacą należnych mi pieniędzy - stwierdza Janusz S.
- Zakład znajduje się obecnie w trudnej sytuacji finansowej - wyjaśnia Stanisław Golec. - Zapewniałem załogę, że uda nam się z tego wybrnąć, ale będą konieczne opóźnienia w wypłacie pieniędzy.