- Przyjeżdżam tu z Warszawy od 30 lat. Kiedy szukałam spokojnego miejsca na urlop z półtorarocznym synkiem, znajomi polecili mi drewniany dom do wynajęcia na skraju wsi. Z czasem stał się moją własnością. Zwykle jeździłam na wakacje wpierw do Neapolu, potem do Nepli. Teraz prawie całe lato spędzam z wnuczką tu, gdzie mieszkają dziadkowie Paulinki.
• Czy miejscowość trafiła do pani książek?
- Coś rozpoznawalnego jest w powieści dla dorosłych pt. "W cieniu malwy”. Układ przestrzenny, przypuszczalnie ludzie. Osoba będąca archetypem głównej bohaterki miała później do mnie pretensje. "Emilia z kwiatem lilii leśnej” wyrosła z tutejszej obyczajowości, urządzania wesel. Dzięki pobytom tutaj, daję sobie radę z tematyką wiejską. Jestem blisko ludzi, rozmawiam, czasem wspólnie pracujemy.
• Pisze pani w Neplach?
- Duża część powieści "Dzień, noc i pora niczyja” powstała tutaj. Również "Szare i złote”. Odkąd przyzwyczaiłam się do pracy z komputerem, zabieram do Nepli tylko lektury do recenzowania w piśmie Nowe Książki.
• Często ludzie proszą panią o ocenę własnej twórczości?
- Na każdym spotkaniu autorskim dostaję coś nowego. Nieraz dziadkowie przynoszą prace wnucząt. Wolę oceniać powieści czy wiersze debiutantów niż kolegów - pisarzy z wyrobioną marką. Łatwiej tu o szczerość. Jestem jurorem wielu konkursów. Uchodzę za bardzo surowego krytyka.