Projekt sieci ścieżek rowerowych będzie niedługo obchodził
10 urodziny. Tymczasem od 1997 roku w mieście powstała ledwie namiastka jednej trasy na mało uczęszczanej ul. Północnej. A urzędnicy z magistratu doradzają... jeżdżenie rowerem koło domu albo za miastem.
lecia w ciągu godziny w szczycie przejeżdżało 100 rowerów. Powstał projekt układu dróg dla cyklistów o długości około 50 km. Do tego wyjazd nad zalew w Witulinie. Ówczesne władze miasta zapowiadały nawet utworzenie parkingów i przechowalni rowerów.
Minęło prawie 10 lat. W tym czasie niemałe pieniądze poszły na przebudowę i budowę ulic. W Ratuszu pamiętali o kierowcach. O rowerzystach zapomnieli. - Na ulicach jesteśmy dyskryminowani. Kierowcy zbyt często traktują nas nieprzyjaźnie. A gdy jeździmy po chodnikach, wtedy piesi mają do nas pretensje. Dlatego potrzebne są ścieżki. Ale budowane z głową. Namiastka ścieżki rowerowej na mało uczęszczanej ulicy Północnej prowadzącej do Izby Celnej to przykład, jak tego nie robić - mówi Kuba Wierzynkiewicz, rowerzysta z Białej Podlaskiej.
Co na to wszystko urzędnicy z bialskiego magistratu? Jarosław Kostecki, naczelnik Wydziału Dróg i Komunikacji twierdzi, że istniejąca koncepcja ścieżek rowerowych, obejmująca całe miasto, będzie w końcu realizowana. Ma to się odbywać przy okazji przebudowy poszczególnych ulic. - Jeśli w tym lub następnym roku uda się nam zacząć przebudowę al. 1000-lecia, powstanie też ścieżka rowerowa. Najważniejsze jest przygotowanie pasów dla rowerów na skrzyżowaniach i w węzłowych miejscach. Tak rozwiążemy sytuację przy budowie wiaduktu na skrzyżowaniu ul. Janowskiej z obwodnicą. Później powstaną ścieżki wzdłuż al. Jana Pawła II oraz na obwodnicy.
Kostecki twierdzi też, że do rekreacji rowerowej nie są konieczne ścieżki. Zdaniem naczelnika, rowerzyści już mogą jeździć po trasach osiedlowych, gdzie jest mały ruch oraz poza miastem.
Masa krytyczna
i społeczeństwa na częste lekceważenie problemów rowerzystów.