Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Chełmie przez lata uchodziło za bogatą spółkę. Tymczasem ubiegły rok zamknęło stratą w wysokości 2 mln zł. Ta na koniec roku zgodnie z prognozami ma się zwiększyć do 2,7 mln zł.
Niedawno na stanowisku prezesa Zarządu MPGK Andrzeja Roguskiego, człowieka byłej prezydent Agaty Fisz zastąpił Marcin Czarnecki, wcześniej prezes innej miejskiej spółki, jaką jest Przedsiębiorstwo Gospodarki Odpadami.
- Poznając spółkę, którą przyszło mi zarządzać odniosłem wrażenie, że odbyłem podróż w czasie - mówi Czarnecki. - Przenosiłem się wielokrotnie między nowoczesnością, a miejscami gdzie czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu.
Zdaniem nowego prezesa, powodem do dumy jest zmodernizowana kilka lat temu za 69 mln zł oczyszczalnia ścieków. To jeden z najnowocześniejszych takich obiektów w kraju. Cieniem na jej funkcjonowanie kładzie się jedynie to, że koszty zastosowanych w oczyszczalni urządzeń są wysokie, a ilość przyjmowanych ścieków, wbrew pierwotnemu założeniu nie rośnie, ale za sprawą wyludniania się miasta, spada.
W ocenie prezesa Czarneckiego, czas kilkadziesiąt lat temu zatrzymał się w podległym MPGK Zakładzie Oczyszczania Miasta. – To ważna operacyjnie część przedsiębiorstwa, która poza inwestycjami w tabor samochodowy została w procesie modernizacyjnym spółki pominięta – mówi prezes. - Dlatego pierwsze moje decyzje dotyczyły inwestycji właśnie w tym zakładzie.
Prezes Czarnecki obiecuje, że do końca trzeciego kwartału wybudowany zostanie Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Z kolei do połowy roku w spółce ma powstać stacja paliw, tankująca cały jej tabor.
Sytuacja MPGK pogarszała się z roku na rok. Spółka w końcu stanęła na krawędzi wypłacalności finansowej i swoje zobowiązania, w tym wynagrodzenia reguluje z zaciągniętego kredytu. Bez szybkich i zdecydowanych zmian zarządowi nie pozostanie nic innego, jak złożyć wniosek o upadłość. Prezes Czarnecki dopatrzył się także, że wcześniej wykazywane przez spółkę wyniki dodatnie, wynikały wyłącznie z księgowego rozliczania dotacji i w żaden sposób nie odzwierciedlały panującej w niej sytuacji.
Spółkę ciągnie na dno między innymi niepełne wykorzystanie oczyszczalni, niekorzystne umowy zawarte z miastem i przede wszystkim niezwykle rozbudowane i kosztowne świadczenia płacowe. Na tym tle zwiększenie przychodów spółki jest niemożliwe, gdyż nowy regulator Wody Polskie w ubiegłym roku zatwierdził na kolejne trzy lata poziom opłat za wodę i ścieki. Ponadto zawarta z miastem umowa na wywóz śmieci obowiązuje jeszcze przez cały bieżący rok. W tej sytuacji nadzieja jedynie w redukcji kosztów w obszarach majątku spółki, zakupach i przede wszystkim restrukturyzacji zatrudnienia.
Dołująca spółka dała pracownikom podwyżki
Pracownicy MPGK mają zagwarantowane dodatki stażowe, funkcyjne i specjalne, w 100-proc. płatną niezdolność do pracy do 33 dni w roku, płatne dyżury domowe, nagrody jubileuszowe oparte na średnie płacy w sektorze przedsiębiorstw, a nie macierzystej firmie, premie regulaminowe oraz skrócony do miesiąca okres rozliczeniowy nadgodzin.
Nagminnie dochodziło do sytuacji, w której osoba przechodząca na emeryturę otrzymywała odprawę i często również nagrodę jubileuszową, po czym na drugi dzień ponownie była zatrudniana na czas nieokreślony.
W ubiegłym roku pracownicy otrzymali dwie podwyżki w wysokości 155 zł i 330 zł brutto. Obie złożyły się na wzrost kosztów wynagrodzeń w roku bieżącym o ponad 1,8 mln zł. W ocenie prezesa Marcina Czarneckiego spółka nie jest już w stanie udźwignąć takich finansowych obciążeń. Średnia płaca w MPGK to 3,8 tys. zł brutto.