To był rok suszy, ale też wielu wydarzeń w polskim rolnictwie. Odczuli je także rolnicy, którzy przestawiają się na uprawę rzepaku.
Aby podołać zapotrzebowaniu firm tłuszczowych i paliwowych, potrzeba dwa razy więcej rzepaku niż go mamy. Od kilku lat roczne zbiory oscylują wokół 1,5 miliona ton. A będzie potrzeba trzech milionów ton! Sprowadzić się nie da, bo importować wolno wyłącznie z państw Unii Europejskiej. A w całej UE rzepaku brakuje! Trzeba więc samemu wysiać i zebrać.
To szansa dla naszych rolników.
Najprawdopodobniej produkcja rzepaku w ciągu kilku lat wzrośnie kilkakrotnie. Każdy rolnik ma prawo wyprodukować sto litrów biopaliwa na każdy hektara pola. A że nie zapłaci od tego akcyzy, ani nie będzie musiał płacić żadnej kaucji, należy przypuszczać, że większość gospodarzy skorzysta z tej możliwości. Tym bardziej że instalację do produkcji biopaliwa można kupić za 6 tys. zł, a samemu ją wykonać za ok. 2 tys. zł. I że koszt produkcji litra własnego paliwa to nieco poniżej 2 zł. Czyli - dwa razy mniej niż na stacji paliw.
Poza biopaliwami, którymi żyją lubelscy rolnicy, dużo zdarzyło się i zdarzy w mleczarstwie. Niestety, tu nie mamy dobrych wieści. Hodowcy, którzy niebacznie powiększyli stada, już płacą kary za przekroczenie norm. I mają nauczkę, by zadbać o limity dla siebie, bo UE się nie patyczkuje i każe płacić kary. A od 1 stycznia koniec z byle jakim mlekiem. Mleczarnie mają prawo kupić wyłącznie surowiec najwyższej jakości z gospodarstw spełniających ostre normy sanitarne. To sprawia, że drobni hodowcy, których są tysiące, już nie sprzedadzą mleka i będą musieli się przekwalifikować. Najlepiej na hodowlę bydła mięsnego, którego notorycznie brakuje, a więc nie ma żadnych problemów ze zbytem.
W końcu, po ponad dwóch latach zabiegów, unia wprowadziła cła antydumpingowe na owoce spoza UE. Plantatorzy malin, porzeczek i truskawek spokojniej patrzą w przyszłość. Teraz zostanie im tylko walka z firmami przetwarzającymi, jeśli te nadal będą płacić za owoce kwoty wręcz śmieszne.
Przyszły rok będzie kolejnym rokiem reformy rynku cukru i uprawy buraków. Od kilku lat nie ma roku, by na Lubelszczyźnie nie została zamknięta przynajmniej jedna cukrownia. Od przyszłego roku może się zacząć zmniejszać także powierzchnia upraw buraków.
Rok 2006 był ostatnim rokiem poprzedniego budżetu UE. Kolejny, na lata 2007-2013 jest cokolwiek zasobniejszy. Ale nie za bardzo. Nasi gospodarze niejednokrotnie przekonali się, że unijna kasa ma dno. Aby liczyć na pieniądze z Brukseli, trzeba się nachodzić i nawypisywać wniosków. I należy to robić szybko, bo zasada, kto pierwszy ten lepszy, obowiązuje także tu.