Leszek Kowalczyk z Prawa i Sprawiedliwości zostanie nowym posłem z województwa lubelskiego. Dotychczasowy radny sejmiku województwa ślubowanie złoży podczas środowego posiedzenia Sejmu.
Kowalczyk, prywatnie będący bratem wicepremiera i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, karierę polityczną zaczął w 2018 roku, zostając radnym sejmiku. Rok później bezskutecznie startował w wyborach do Sejmu zdobywając w okręgu lubelskim 6020 głosów. Droga do parlamentu stanęła przed nim otworem po tym, jak w ubiegłym tygodniu z mandatu zrezygnował poseł z Janowa Lubelskiego Jerzy Bielecki.
Pierwszeństwo do zajęcia zwolnionego miejsca miał wojewoda lubelski Lech Sprawka, jednak w poniedziałek wieczorem poinformował, że pozostanie na obecnym stanowisku. W tej sytuacji możliwość zajęcia miejsca w sejmowych ławach przypadła właśnie Leszkowi Kowalczykowi.
– Skoro kandydowałem, to nie wypadało się zastanawiać. Chciałem zostać posłem, nadarzyła się ku temu okazja, więc wypadało to zrobić. To jest wyzwanie, bo inne są zadania radnego, a inne parlamentarzysty. Z sejmiku odchodzę spełniony, choć żałuję, że nie będę mógł dokończyć działań związanych z funduszami unijnymi dla województwa na kolejną siedmioletnią perspektywę. Ale wierzę, że koledzy wszystkiego dopilnują – mówi Dziennikowi pochodzący z Ryk polityk.
W środę Kowalczyk złoży ślubowanie. Zostając posłem musi zrzec się nie tylko mandatu radnego. Nie będzie już także członkiem rady nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie. W ubiegłym roku zarobił z tego tytułu 47 tys. zł brutto przy 31 tys. zł diety radnego. Dochodu z tytułu działalności zawodowej w swoim ostatnim oświadczeniu majątkowym nie wykazał, bo wykonywaną przez siebie działalność w branży instalatorsko-chłodniczej dwa lata temu przepisał na żonę. Przyznaje jednak, że pomaga w prowadzeniu firmy.
Czym zawodowo zajmie się były już poseł Jerzy Bielecki? Tego nie wiadomo, bo polityk konsekwentnie unika kontaktu z mediami. Powodów decyzji o złożeniu mandatu nie podał też w oświadczeniu na swoim profilu na Facebooku, w którym poinformował o odejściu z Sejmu.
O tym, że Bielecki opuści Sejm w politycznych kuluarach mówiło się jednak od jakiegoś czasu. Miałoby to utorować drogę na Wiejską w Warszawie Michałowi Moskalowi, młodej gwieździe PiS i szefowi biura prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. Moskal pochodzi z Janowa, ale od czasu studiów mieszka w Warszawie i jest radnym dzielnicowym na Żoliborzu. Przymierza się jednak do zostania posłem i w przyszłorocznych wyborach miałby startować właśnie z okręgu lubelskiego.
W rodzinnym mieście sporą konkurencją byłby dlatego właśnie Bielecki, dlatego według nieoficjalnych informacji ten ostatni miałby otrzymać posadę w jednej ze spółek Skarbu Państwa w zamian za zrobienie miejsca dla młodego polityka. Mówi się, że eksparlamentarzysta ma objąć kierownicze stanowisko w odtworzonym niedawno przez PGE Rejonie Energetycznym w Janowie Lubelskim.
Zapytaliśmy o to biuro prasowe energetycznego giganta. – PGE nie komentuje zmian personalnych na stanowiskach – odpisał nam rzecznik prasowy spółki Konrad Mróz.