Nie zabraknie ich również w tym roku. Zgodnie z tradycją brodacze wyjdą na ulice nadbużańskich Sławatycz w powiecie bialskim.
W ten sposób będą żegnać stary rok. To jeden z najstarszych zwyczajów ludowych na Lubelszczyźnie, znany od 100 lat.
W grudniu ubiegłego roku decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego znalazł się na krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego Unesco. Natomiast od 29 grudnia kolorowych przebierańców będzie można zobaczyć na własne oczy na ulicach Sławatycz. – Tego dnia organizujemy również konkurs na najładniejsze przebranie. Liczą się elementy takie jak maska, kapelusz i okrycie. Ważne, by przebranie było pełne. Wszyscy mogą wziąć udział, bez względu na wiek– mówi Arkadiusz Misztal, wójt gminy.
Samo określenie „brodacz” pochodzi od bardzo długiej brody z lnianego włókna. Symbolizuje ona długie życie. Z kolei, twarz brodacza jest zakryta ręcznie wykonaną maską ze skóry. Do tego koniecznie długi kożuch barani odwrócony futrem na zewnątrz. Ręce i nogi mają być owinięte słomą. I oczywiście pokaźna, wysoka cylindryczna czapa, przystrojona setkami bibułkowych kwiatów i wstążek. – Najwięcej pracy jest zawsze z kapeluszem z misternie zrobionych kwiatów z bibuły. Na to potrzeba kilku tygodni roboty. Do tego słoma na butach – opowiadał nam rok temu mieszkaniec Sławatycz, który już po raz kolejny stał się wówczas brodaczem.
Ostatniego dnia roku brodacze będą odwiedzać domy z kolędą i składać życzenia. Ale wcześniej zawsze trochę chuliganią, bo łapią przechodniów i podnoszą na tzw. „hocki”, czyli podrzucają do góry.
W 2017 roku w Sławatyczach odsłonięto mural z brodaczami.