Pomóżcie tej biednej kobiecie – męski głos w słuchawce wskazywał na zażenowanie naszego rozmówcy. – Niedawno się przeprowadziła na Pocztową. Od paru dni widzę, jak dzieci zbierają patyki na podwórku. Podobno nie mają czym palić.
– Ja się tej swojej biedy tak wstydzę – płacze. – Rzeczywiście dziewczynki zbierały chrust. Przecież było tak zimno.
Ola jest już gotowa do wyjścia do szkoły, Wiesia jeszcze może chwilę powygrzewać się w łóżku. Najmłodsza, roczna Kamilka nie opuszcza matki na krok.
– Jeszcze karmię ją piersią – mówi pani Małgorzata. – Ale i tak ostatnio ciągle mi choruje.
Cała rodzina utrzymuje się z alimentów wypłacanych przez ZUS oraz zasiłku rodzinnego, co pewien czas w niewielkim stopniu wspiera ją opieka społeczna. Może w tym miesiącu dostanie 70 zł. Dobrze, bo nie ma już pieniędzy. O świętach nawet szkoda myśleć. Trzeba będzie kupić chociaż worek węgla.
– Najważniejsze, że mamy już swój dach nad głową – pani Małgorzata na chwilę się rozjaśnia. – Przez osiem lat tułałam się po stancjach, wreszcie wychodziłam, a może wymodliłam to mieszkanie. Prezydenci przed rokiem posłali mnie do Monaru. Poszłam tam z córką. Boże, pomyślałam, czy dlatego że jestem biedna, moje dzieci muszą mieszkać w getcie? I gdzie ja swoje kwiatki postawię?
W domu jest kuchnia, łazienka i pokój, w którym starsze dziewczynki mają wydzielony swój kącik. Nareszcie mogą w normalnych warunkach odrabiać lekcje, a Kamilka, choć od czasu do czasu, wykąpać się w ciepłej wodzie. Kwiatki też znalazły swoje miejsce. Pokój jest w zasadzie umeblowany, w kuchni poza lodówką, jedną szafką i taboretem nie ma żadnych sprzętów. Pani Małgorzata jednak nie narzeka.
– Myślę, że teraz już będzie dobrze – mówi. – Pomału wyjdziemy z długów, dzieci będą miały opłacane składki w szkole, tak jak inne dzieci. W przyszłym miesiącu kupimy buty.
Teraz matka nie może wyjść z domu do momentu, kiedy przynajmniej jedna z córek nie wróci ze szkoły. Na szczęście wszystkie noszą jeden rozmiar – 36. Wczoraj koleżanka przyniosła jej buty, ale jak na złość okazało się, że były za małe. Więc trzeba poczekać.
Losem pani Małgorzaty zainteresowaliśmy naszych sprawdzonych partnerów. Zakłady Drzewne w Zawadówce przekażą jej drewno na opał, Grzegorz Gorczyca z Automobilklubu Chełmskiego zadeklarował, że zorganizuje bezpłatny transport, Krzysztof Zając, prezes chełmskiej PSS wspomoże rodzinę żywnością. Ewa Panasiuk, współwłaścicielka Zakładów Przetwórstwa Mięsnego „Kompleks” w Leśniczówce oraz Wojciech Hetman, właściciel cukierni w Chełmie przygotują świąteczne smakołyki. W redakcji zgromadziliśmy już trochę odzieży dla całej czwórki (wzrost 150-160 cm, dziewczynki mają 13 i 11 lat). Może ktoś z Państwa zechce przekazać ciepłe buty? Rodzina chętnie przyjmie również używane meble do kuchni, choćby tylko stół. Z prezentami wybierzemy się na Pocztową jeszcze w tym tygodniu.