Nastolatka z Woli Uhruskiej postawiła na nogi policjantów z kilku miast. Zadzwoniła informując, że przedawkowała leki i traci przytomność. Żartowała. Koszty akcji będą musieli pokryć rodzice.
Okazało się, że wcześnie do stołecznej Fundacji Dzieci Niczyje zadzwoniła kilkunastoletnia dziewczyna. Powiedziała, że zażyła około 20 tabletek leku, po którym ma mdłości, halucynacje, jest senna, źle się czuje i jest sama w domu. Nastolatka nie podała żadnych swoich danych i szybko się rozłączyła.
Policjanci nie mogli połączyć się z numerem, z którego dzwoniła. Namierzyli więc właścicielkę telefonu. Okazało się, że to mieszkanka Chełma. Stosowana informacja trafiła do tamtejszej komendy.
Po północy policjanci odwiedzili właścicielkę telefonu. Okazało się jednak, że nikt z niego nie korzystał i niczyje życie nie jest zagrożone. W czasie rozmowy policjanci ustalili, kto faktycznie posługuje się namierzonym telefonem. To mieszkanka powiatu Włodawskiego.
Po tej informacji dyżurny tamtejszej komendy skierował do Woli Uhruskiej patrol z Komisariatu Policji w Urszulinie. Policjanci potwierdzili, iż telefon do Fundacji wykonała 14-latka z Woli Uhruskiej. Tłumaczyła, że był to głupi żart. Nie brała żadnych tabletek i nic jej nie dolega.
Policjanci wyceniają koszty akcji. Za wywołanie fałszywego alarmu 14-latka będzie się tłumaczyć przed Sądem Rodzinnym i Nieletnich. Rodzice zaś będą musieli pokryć koszty poszukiwań.