Gospodarze z Krupego w gminie Krasnystaw sprzęt, który zazwyczaj trzymają w stodołach, powyciągali na podwórka. Dlaczego? Aby nie poszedł z dymem. W ciągu zaledwie dwóch tygodni we wsi spłonęły trzy stodoły. Nie wiadomo, czy na tym się skończy.
– Tu nie mogło być przypadku – mówi jedna z kobiet. – Ledwo ludzie skończyli zbiory i zamknęli je w stodole, ktoś podkładał ogień. Jakby tylko na to czekał.
We wsi panuje psychoza strachu. Ludzie boją się i po nocach pilnują swojego dobytku. Samochodami patrolują też okolicę. Jak dotąd nikogo podejrzanego nie wypatrzyli.
– To nie my podpalaczy, ale oni nas obserwują – mówi jeden z gospodarzy, który wraz ze stodołą stracił 120 bel dopiero co zwiezionej z pola słomy, deski, które jego syn szykował na krokwie oraz młockarnię. – Ludzie są coraz bardziej zdesperowani. Na moim podwórku odgrażali się, że jak dorwą we wsi tego podpalacza, to go zabiją.
Gospodarze są przekonani, że ogień podkładała ta sama ręka. Podpalacz wybierał stodoły wypełnione już słomą. Wszystkie trzy płonęły w taki sam sposób, całe naraz. W każdym przypadku po sąsiedzku znajdowały się poletka kukurydzy, w których sprawca mógł się zaszyć i spokojnie obserwować dzieło zniszczenia.
– U mnie, poza zawodowymi strażakami, pożar gasiło 63 ochotników – mówi jeden z pogorzelców. – Wszystkim z gminnej kasy trzeba było wypłacić 13 tysięcy. Przecież za te pieniądze można było ułożyć trochę chodnika albo wyremontować kawałek drogi!
Znajomi naszego rozmówcy, kiedy się tylko dowiedzieli, że stracił całą słomę, natychmiast pospieszyli mu z pomocą. Odstąpili mu część swojej. Do dzisiaj zwozi ją nawet spod Woli Korybutowej. W końcu musi mieć czym ścielić krowom w oborach.
To nie był jedyny wyraz sąsiedzkiej solidarności. Miejscowe koło gospodyń zainicjowało zbiórkę pieniędzy dla pogorzelców. Jeden z nich odmówił przyjęcia pomocy. Pozostali, poza pieniędzmi, otrzymali też trochę zboża i słomy. Słowem, każdy dawał, co miał i na ile było go stać. Do tej pory nikt nie jest pewny, czy i jego nie spotka podobne nieszczęście. W końcu podpalacze wciąż są na wolności.