Zakończył się proces Przemysława K. z Chełma, oskarżonego o brutalne zamordowanie żony. Z akt sprawy wynika, że mężczyzna wbił jej w brzuch kuchenny nóż i zostawił na ciele bukiet kwiatów. Potem sam próbował się zabić.
Przemysław K. wyskoczył wówczas z okna mieszkania na 3 piętrze. Przeżył, bo spadł na nogi. Skończyło się na poważnych złamaniach. Mężczyzna odpowiada za zabójstwo swojej żony – Moniki. Według śledczych, Przemysław K. od lat znęcał się nad 45-latką.
Kobieta pracowała w chełmskim zakładzie karnym. Nie miała dzieci. – Patrzyłyby, jak tatuś bije mamusię – tłumaczyła to swojej matce. Z akt sprawy wynika, że dopiero po 10 latach domowej przemocy mundurowi założyli Monice i Przemysławowi niebieską kartę. 45-latka została wtedy dotkliwie pobita. Kobieta chciała wcześniej odejść od męża, ale bała się jego reakcji. W połowie 2016 r. chełmska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie znęcania się nad Moniką K. Śledczy uznali, że brak jest znamion przestępstwa. Miesiąc później doszło do tragedii.
Feralnego dnia Monika K. poszła do swojego mieszkania przy ul. Mickiewicza w Chełmie. Miała nakarmić koty. Mąż obiecał, że nie będzie go wtedy w domu. Okazało się, że czekał na Monikę z bukietem róż. Kiedy kobieta oświadczyła, że od niego odchodzi, doszło do awantury. Przemysław chwycił duży, kuchenny nóż i zaatakował żonę. Wbił ostrze w jej brzuch, przekręcił nóż i jeszcze mocniej wepchnął go w ciało kobiety – wynika z akt sprawy. Potem ułożył na ciele żony bukiet z 19 róż; każda miała symbolizować rok małżeństwa. Wreszcie mężczyzna podciął sobie żyły i wyskoczył przez okno.
Śledczy zabezpieczyli później tysiące nagich zdjęć, jakie zrobił żonie. Miał ją nimi szantażować, grozić, że pokaże je kolegom Moniki. W śledztwie Przemysław K. nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że to Monika miała nóż i wbiła go sobie w brzuch, kiedy doszło do szarpaniny.
Proces mężczyzny w Sądzie Okręgowym w Lublinie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok zostanie ogłoszony 28 marca. Przemysławowi K. grozi dożywocie.