Prognozy meteorologów wskazują dobry czas dla sprzedawców parasoli. W supermarketach za kilka złotych można kupić parasol jednorazowy. Na chełmskich bazarach i w sklepach są droższe, ale gwarantują ochronę przed deszczem.
Co zrobić, jeśli się zepsuje?
Najlepiej oddać do punktu napraw. Długo musieliśmy się pytać, aby znaleźć jedyny w 70-tysięcznym mieście zakład naprawczy. Ten działający przez lata przy ulicy Lwowskiej został przeniesiony na I Armii Wojska Polskiego.
- Z samych napraw parasoli nie utrzymałbym punktu - mówi Józef Dynysiuk, właściciel. - To robota dla cierpliwych. Czasochłonna, ale i tania. Klient za ponowne połączenie połamanych drutów zapłaci 5 do 7zł.
Dlatego Dynysiuk dorabia klucze oraz handluje. Oczywiście parasolami. Ma rzecz jasna i te porządne, a więc wykonane ze specjalnego wodoodpornego materiału, osadzonego ręcznie na wykonanym ze stalowych drutów stelażu. Klasyczny parasol ma 8 do 10 drutów. Elementy łączone są również ręcznie, a w zależności od barwy i wielkości może być damski lub męski. Kosztuje od 70 do 100 zł.
- Pracuję w branży już od 15 lat, ale nie przypominam sobie, aby ktoś kupił taki parasol - mówi Dynysiuk. - Jeżeli trafiają się naprawy, to wyłącznie sentymentalne, bo ktoś przywiązał się do tego przedmiotu. Też rzadko, bo ludzie wolą chińszczyznę. Jak się połamie to kupują tę tandetę ponownie.