Hałaśliwe grupki nietrzeźwych nie pozwalają wypoczywać nad jeziorami Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Najgorzej jest w weekendy – zabawy z wrzaskami i muzyką trwają do białego rana, nawet na plażach nie ma spokoju.
Pani Wacława nie ukrywa, że mąż boi się zwrócić uwagę młodym ludziom. Boją się nawet młodsi sąsiedzi, którzy przyjeżdżają tu na weekendy.
– To takie towarzystwo, że mogą domek podpalić – mówi pani Julia. – Mąż kiedyś poprosił o spokój. Obrzucili go wyzwiskami. Próbowaliśmy się wtedy dodzwonić na komisariat w Ludwinie, ale nikt nie podnosił w nocy słuchawki.
Mama 5-letniego Krzysia, która ma działkę nad Łukczem mówi, że nawet w dzień nie ma spokoju. Chodzą pijani od rana, rzucają „mięsem” i butelkami po piwie. Na plaży też nie brak podobnych grupek. Zostawiają po sobie śmietnik.
– Te działki kiedyś były dla nas wytchnieniem, teraz traci się chęć przyjazdu – wzdychają działkowicze. – Czy jednak musimy być bezsilni, czy może jest szansa, by jakoś przeciwdziałać chamstwu? Każdy się jednak boi, bo podobno nad jeziora wyjeżdża tylko jeden radiowóz i to w dodatku z Łęcznej.
Na terenie gminy Ludwin, gdzie znajdują się najpopularniejsze jeziora, w sezonie pracuje 9 policjantów. Do dyspozycji mają dwa radiowozy. Tam też znajduje się rewir dzielnicowych.
– Są dni, szczególnie wieczorem, kiedy odczuwamy brak większej liczby funkcjonariuszy – mówi mł. insp. Marek Kowalczyk, komendant KPP w Łęcznej. – O nowych etatach można tylko pomarzyć. Staramy się załatwiać każdą interwencję. Trudno jednak wymagać, żeby przy każdym ośrodku stał policjant.
Funkcjonariusze przyznają, że najwięcej pracy przysparza im awanturująca się młodzież i pijani kierowcy.
Zygmunt Ogórek, wójt Ludwina, twierdzi, że burdy i rozróby mogą się zdarzyć wszędzie. – Nie zauważyłem, żeby nagle dramatycznie pogorszył się u nas stan bezpieczeństwa – mówi. – Uważam, że jak na razie policja radzi sobie z tym problemem.
Według Bibianny Bortackiej, rzecznika prasowego KWP w Lublinie, nie ma obecnie możliwości zwiększenia liczby policjantów na terenach wypoczynkowych.
– Takie są niestety realia – mówi B. Bortacka. – Nasz budżet jest taki, a nie inny. Od początku wakacji w rejony turystyczne oddelegowaliśmy dodatkowo 54 funkcjonariuszy. Zwiększenie tej liczby odbyłoby się kosztem realizacji innych zadań, które na nas spoczywają. Nikt przecież nie podejmie decyzji o wysłaniu nad jeziora np. funkcjonariuszy z pionu kryminalnego.