Tasiemce, glisty, obleńce to groźne pasożyty, z którymi już wkrótce mogą spotkać się dzieci na placach zabaw i trawnikach na wszystkich chełmskich osiedlach. Zima odsłoniła skutki miłości chełmian do czworonogów.
Pracownicy chełmskiego sanepidu znają przypadek, kiedy dziecku z powodu usadowienia się tasiemca właśnie z piaskownicy, trzeba było operować wątrobę. Zmiany były wielkości gołębiego jaja.
- Zawsze w połowie kwietnia występujemy z pismem do administratorów domów i osiedli z prośbą o wymianę piasku - mówi Olgierd Bielak, kierownik Wydziału Higieny Komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chełmie. - To działanie na podstawie przepisów o utrzymaniu porządku w miejscach publicznych. Spółdzielnie mieszkaniowe na ogół się do tego stosują.
- Oczywiście piasek wymieniamy - to opinia Marina Ćwira, kierownika administracji na jednym z największych osiedli w Chełmie, Słonecznym. - Naszym gospodarzom pozostaje sprzątanie trawników, które po zimie wyglądają szczególnie nieestetycznie. Mieszkańcy też sygnalizują, że psie odchody im przeszkadzają.
Na pewno ci, którzy zgłaszają skargi do administracji nie są właścicielami psów - kochanych zwierzątek, które zimą wypuszczane były ledwie za drzwi klatki schodowej, aby szybciej załatwiły swoje potrzeby fizjologiczne i wróciły do domu.
Na ogół jednak Straż Miejska ma ważniejsze sprawy na głowie. I trudno się dziwić. Właściciela psa, za którego najczęściej nie płaci się podatku i nie szczepi przeciwko wściekliźnie, nie sposób od ręki namierzyć.
- Nasi gospodarze wiedzą u kogo za drzwiami pies szczeka - usłyszeliśmy w ADM kolejnego chełmskiego osiedla. - Te dane konsultujemy z miejskimi strażnikami. Ale to walka z wiatrakami. Zresztą nie tylko w Chełmie. Daleko nam do świadomości, że w wielkich blokowiskach nie powinno się trzymać zwierząt, zwłaszcza dużych psów. To udręka i dla nich i dla wszystkich sąsiadów. •