O gwałty i zastraszanie oskarżyła czterech funkcjonariuszy Zakładu Karnego ich koleżanka z pracy. Szybko wyszło na jaw, że Magdalena H. wszystko zmyśliła
Do gwałtów i tzw. innych czynności seksualnych miało dojść 27 stycznia 2012 r. Magdalena H. zaalarmowała śledczych dopiero 22 lutego. Tego samego dnia na terenie więzienia policjanci zatrzymali najpierw dwóch, a następnie kolejnych dwóch funkcjonariuszy. Po trzech dniach przesłuchań i konfrontacji chełmska prokuratura postawiła im zarzuty.
Dwaj z nich usłyszeli zarzut zgwałcenia koleżanki z pracy. Kolejnego strażnika oskarżono o doprowadzenie Magdaleny H. do innej czynności seksualnej. A jedyną kobietę wśród zatrzymanych o grożenie pokrzywdzonej. Cała czwórka od początku nie przyznawała się do winy.
Trójka z zatrzymanych miała spędzić w areszcie tymczasowym trzy miesiące. Po około trzech tygodniach wyszli jednak na wolność. Bowiem śledczy nabierali coraz większej pewności, że oskarżenia wobec strażników zostały wyssane z palca.
– W momencie uchylenia aresztu podjąłem natychmiastową decyzję o przywróceniu oskarżonych funkcjonariuszy do pracy – podkreśla płk Krzysztof Pacyna, dyrektor Zakładu Karnego w Chełmie. – A wszystkie odebrane im należności finansowe zostały im zwrócone.
Płk. Pacyna podkreśla, że z oskarżonymi strażnikami nigdy nie było żadnych problemów. Wszyscy cieszą się jak najlepszą opinią.
Magdalena H. nie jest już pracownikiem Służby Więziennej. Została zwolniona jeszcze zanim zapadł wyrok w jej sprawie. Prokuratura oskarżyła ją o to, że przesłuchiwana w charakterze świadka w Chełmie, a następnie w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie złożyła nieprawdziwe zeznania. Wskazała też nieprawdziwe okoliczności zdarzeń (gwałty, doprowadzanie do innych czynności seksualnych oraz kierowanie gróźb karalnych), które nie miały miejsca.
Sąd uznał Magdalenę H. winną i wymierzył jej karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Skazana będzie musiała także zapłacić 2 tys. zł grzywny. To nie jedyna kara finansowa. Trzech oczernionych przez nią funkcjonariuszom musi zapłacić po 8 tys. zł., a jednemu 4 tys. zł.
Sądowe postępowanie w sprawie Magdaleny H. toczyło się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok zapadł dopiero na 14. rozprawie. Sama oskarżona unikała dziennikarzy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że oskarżyła koleżankę i kolegów, bo chciała się na nich zemścić za towarzyskie niepowodzenia.