Za trzy lata w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie powinno się uczyć od czterech do sześciu tysięcy studentów,
a pracę w niej znajdzie 200 osób. Są rządowe pieniądze
na inwestycje związane
z organizacją placówki. Władze miasta i uczelni nie kryją radości i satysfakcji z zakończonych sukcesem wieloletnich starań
o jej utworzenie.
- Obecnie studenci będą się kształcić na dwóch kierunkach: matematyka z informatyką oraz nauczanie matematyki - mówił prof. J. Zając. - Jeszcze w tym miesiącu zapadnie decyzja w sprawie utworzenia kolejnej specjalności - informatyki stosowanej.
Tworząc te akurat kierunki, władze uczelni kierowały się analizą rynku pracy. Nie ma i długo nie będzie na listach bezrobotnych informatyków i absolwentów kierunków ścisłych. W przyszłości szkoła będzie dążyć do tego, aby opuszczali ją specjaliści z dziedziny ekonomii (np. ekonomia ubezpieczeń) czy administracji w rozbiciu na administrację samorządową, państwową, wojskową. Ten ostatni kierunek to reakcja na starania o sprowadzenie z Lublina do Chełma III Brygady Zmechanizowanej. Kolejny kierunek na czasie to telekomunikacja. Rektorzy i kanclerz nie chcą też likwidacji Technikum Mechanicznego. Wszystkim zatrudnionym tam nauczycielom, którzy podniosą swoje kwalifikacje proponują pracę na mechanicznym kierunku inżynierskim.
- Wyższa uczelnia zmienia oblicze miasta - argumentował rektor. - W Chełmie nie widać oznak prosperity. To już wkrótce może się zmienić.
Szkoła to firma, która ma zagwarantowany dochód z budżetu państwa. Firma potrzebuje własnych terenów, budynków na cele dydaktyczne i mieszkaniowe. Potrzebne są tereny pod budowę miasteczka akademickiego. Tymczasem studenci będą wynajmować mieszkania od stałych mieszkańców Chełma. Obecność studentów to także większy obrót w lokalach gastronomicznych, hotelach, kinach i innych placówkach kultury.
W fazie organizacji uczelnia nie poradzi sobie bez pomocy samorządu przekonywał M. Różański. MEN gwarantuje płace dla kadry naukowej w wysokości 96,1 proc., o resztę trzeba prosić samorząd. Dotacja to niemała, ponieważ nikt z Warszawy, Rzeszowa czy nawet Lublina nie zdecyduje się na pracę w Chełmie, jeśli na przeniesieniu straci finansowo.
- Potrzebne są mieszkania dla profesorów - mówił kanclerz. - Nie chcemy, aby kadra naszej uczelni przyjeżdżała tylko na zajęcia i zaraz wyjeżdżała.
Potrzebne są też pomieszczenia dla uczelnianej biblioteki, na aulę wykładową, która pomieści 150-200 studentów. Uczelnia ma już zagwarantowane ministerialne pieniądze na adaptację obiektów. Co więcej, już na ten rok akademicki dostała 25 tys. zł na ufundowanie stypendiów dla studentów. Jeśli do ich przyznania zakwalifikuje się 100 osób, to każda otrzyma 200 zł miesięcznie.
Podjęte przez samorząd działania wskazują, że szkoła i magistrat żyć będą w symbiozie. Po dwóch latach funkcjonowania chełmska uczelnia będzie mogła się ubiegać o to, aby jej mury opuszczali absolwenci nie tylko z tytułem licencjata oraz inżyniera, ale i magistra.