Marek Pindral "Chiny od góry do dołu

Za jakiś czas wracam, bo ciekawość zwycięża. . Na tym chyba polega walor i uroda, że nie sposób zamknąć jej bez doczytania do ostatniej strony. Marek Pindral, lektor języka angielskiego, mimo ostrzeżeń i tzw. dobrych rad przyjaciół jedzie do Chin, gdzie uczyć będzie na uniwersytecie w Chengdu. Oczywiście wyjazd daje mu też okazję do wypraw w niektóre rejony Państwa Środka. Nie można powiedzieć, że do poznania ich, bo czyż można w ciągu tak krótkiego pobytu zgłębić dzieje paru tysięcy lat? Autor zabiera nas jednak z sobą wszędzie tam, gdzie sam wybiera się śmierdzącym pociągiem, przepełnionym busem, piechotą czy rowerem. Towarzyszymy mu w wyprawach pełnych intensywnych wrażeń tak emocjonalnych jak fizycznych. Czytając o kuchni chińskiej raz stajemy się jej gorącymi zwolennikami, raz uważamy ją za odrażającą. Ale przecież to tylko jeden z elementów codzienności Chin, o których dynamicznym rozwoju tak dużo się mówi. Pindral zagląda głębiej, "pod podszewkę” i to, co tam widzi wcale nie jest optymistyczne, i odbiega daleko od oficjalnej propagandy. Spotyka się z nędzą, samotnością, brakiem podstawowych wygód cywilizacyjnych, ale też z zupełnie odmienną kulturą, obyczajem i - wciąż wszechobecną inwigilacją, partyjnictwem, brakiem swobód demokratycznych. Pisze bardzo dobrze - nie nudzi, podróż z nim nie jest drogą przez mękę, a fantastyczną przygodą, podczas której oglądamy wciąż zmieniający się krajobraz, coraz innych ludzi i zaskakujące wydarzenia. Zabiera nas w nieznane miejsca, do krain, których nie ma w przewodnikach, opowiada o życiu ludzi odciętych niemal od cywilizacji. Dla nich on wciąż był człowiekiem egzotycznym. Ale tam właśnie, w takich niedostępnych enklawach poznawał inne Chiny. Oczywiście w książce nie brak mnóstwa ciekawostek, anegdot, nie brak humoru, ale i gorzkiej prawdy. Świetna książka, opatrzona mnóstwem zdjęć jego autorstwa.