W naszym konkursie zapytaliśmy Was o to, gdzie (i dlaczego) powinna rozgrywać się akcja kolejnej odsłony gryz serii Assassin's Creed. Najwięcej głosów "zdobył” starożytny Egipt. Niewiele mniej Japonia i Francja (czy raczej Paryż) w przededniu Rewolucji. Była też Persja, Wojna Trzydziestoletnia, III Rzesza, starożytny Rzym, czasy Potopu Szwedzkiego i niedaleka przyszłość.
Pierwsza nagroda
Amadeusz Oleszczak:
Stał na zboczu góry, u stóp mając wielkie miasto Edo. Smród krwi z jego samurajskiego miecza przyćmił duszący powiew spalenizny.
– Świętujemy 1657 rok co? – powiedział do siebie. – To już ponad 50 lat odkąd władzę nad Japonią przejęli szoguni. Każdy czyn przeciętnego obywatela jest poddany ścisłej kontroli… Pokazują nam, jak mamy się zachowywać i ubierać. Wyznaczają nowe obowiązki, czasem absurdalne. Zamknięto granice, Kraj Kwitnącej Wiśni jest niedostępny dla świata, a świat niedostępny dla nas. Żyjemy w izolacji, a szybki rozwój centralny zawdzięczamy pracowitości i solidności naszych ludzi – spojrzał w stronę swojego celu. Na martwej twarzy widać było jeszcze silne zdziwienie – Taaak… solidność to nasza wizytówka – pomyślał w duchu.
Pretekstem do blokady granic było zapobieganie przed szerzeniem się chrześcijaństwa, ale to tylko oficjalna wersja. On poznał prawdę, a skutkiem ubocznym jego wiedzy było wielkie miasto płonące u jego stóp. Pomarańczowa łuna pięknie wyglądała na tle nocnego gwieździstego nieba. Cierpienie tysięcy ludzi, za tajemnicę która zbiera swoje śmiertelne żniwa nawet w Europie…
Chłodny wiatr Japonii przyniósł poczucie świeżości, potrzebne mu od dłuższego czasu. Teraz wiele się zmieni, tak jak zmieniał się styl walki, otoczenie i plan rozbudowy miast. We wszystkim, co zamierza pomaga mu rosnące zainteresowanie Krajem Kwitnącej Wiśni i jego odmienną dla świata – może dziwną – ale niezwykle ciekawą kulturą.
To, co jego wymierający zakon budował przez tyle lat, spokojne życie ludzi i poczucie względnego bezpieczeństwa, najpierw osłabione niszczycielskim trzęsieniem ziemi, a teraz ten pożar. Wiedział, że będzie musiał pracować by odnowić miasto i jego gospodarkę, wznowić kontakty między resztą świata, zakończyć epokę Edo-jidai i zakończyć to, co zaczęło się tysiące lat temu i tysiące kilometrów stąd. Ta przygoda była niezwykle ciekawa, ale jej przedłużanie może przynieść kryzys i śmierć tego, o co walczyli jego europejscy przodkowie.
Druga nagroda
Adrian Domański:
Muszę przyznać, iż Assassin's Creed niebezpiecznie zbliża się do czasów współczesnych. Czasów, w których broń biała ma tylko charakter rozrywkowy, a całkowicie zastąpiły ją strzelby, karabiny i pistolety. Każdy, kto choć raz miał przyjemność wcielić się w cichego zabójcę wie jak ważne w grze są umiejętności posługiwania się zarówno ukrytym sztyletem jak i wszelkiego rodzaju mieczami, toporami czy obuchami.
Dzięki temu ta produkcja ma swój urok i potrafi dostarczyć graczom długie godziny niezapomnianej i wciągającej rozgrywki. Dodawanie coraz to większej ilości broni palnej w niedługim czasie doprowadzi do częściowej, a może i nawet kompletnej zagłady Ubisoftowej perełki.
Aby zapobiec tego typu sytuacji, przeniósł bym akcję gry o kilkaset lat wstecz na przełom VII i VIII wieku; do Kraju Kwitnącej Wiśni. Kiedy to samuraje zaczęli istnieć jak pełnoprawna grupa społeczna. Japońscy wojownicy z wielkim oddaniem odnosili się do swoich mieczy – uważali je za cząstkę siebie (Altair, bohater pierwszej odsłony Assassin's Creed także szanował swoją broń). Tymczasem Ezio za bardzo zafascynował się nowocześniejszym wihajstrami – wszystko za sprawą błyskotliwego Leonarda. Gier, w których używamy strzelb jest aż nadto, dlatego w produkcjach takich jak AC powinno się ograniczyć je do minimum.
Religijne konflikty mogłyby zastąpić honorowe zmagania klanów Kraju Wschodzącego Słońca. Orientalizm tamtejszego regionu byłby doskonałym odświeżeniem serii, nie wspominając już o ogromie możliwości, które przyniosłaby taka zmiana. Jeżeli chociaż trochę interesujecie się historią, bądź mieliście przyjemność widzieć piękno Japonii na własne oczy to z pewnością znacie urok jej miast. Eksploracja nowego terenu, przedstawiającego kompletnie odmienny (w porównaniu do poprzednich odsłon) styl architektoniczny byłaby także dobrym sposobem na poznanie przyzwyczajeń i tradycji największych wojowników świata.
Pozostałe nagrody wędrują do:
Ryszard Flakus:
Moim zdaniem ciekawa sceneria to czasy podboju Meksyku i Peru przez Hiszpanów i toczące się walki w XVI w., ale ostatnie niepodległe miasto-państwo Majów – Tayasal na jeziorze Petén Itzá w Gwatemali – zostało zdobyte dopiero w 1697 r. To może być wspaniała gra. Dobra sceneria czy używana broń (np. armaty czy muszkietów stosowane przez Hiszpanów i stroje wojowników) zaaranżowane pod grę dałyby niezły efekt.
Konkwistadorzy hiszpańscy kierujący niewielkimi, lecz dobrze wyposażonymi i zaprawionymi w bojach oddziałami żołnierzy-awanturników, żądnych łupów i przygód. Często byli nimi przestępcy, zwalniani specjalnie z więzień na dalekie i nader ryzykowne wyprawy kolonialne. Wielu rycerzy było ogarniętych zapałem religijnym i jechało do nowo odkrytej Ameryki, by wziąć udział w nawracaniu nowych dusz na wiarę chrześcijańską. Uciskane przez władców rozliczne plemiona chciały widzieć w potężnych przybyszach swych wybawców i obrońców przed uciskiem we własnych państwach.
Indianie sprzymierzali się więc często z konkwistadorami, którzy zaciągali ich do swych oddziałów. Stąd też twierdzenie, jakoby podbój Meksyku i Peru dokonały się wyłącznie rękami garstki Hiszpanów jest błędne, gdyż w większości bitew, obok konkwistadorów uczestniczyły też tysiące ich indiańskich sojuszników. Dla mnie ta są czasy na kolejna cześć gry Assassin's Creed.
Bartłomiej Surma:
Miejsce i czas: Wrocław podczas Wojny Trzydziestoletniej (1618-1648)
Uzasadnienie: we Wrocławiu zawsze mieszały się różne żywioły. Miasto na styku kultur boleśnie doświadczyło starcia pomiędzy krajami katolickimi a protestanckimi. To właśnie sprawia, że stolica Śląska byłaby doskonałą areną dla skrytobójcy.
Miasto, które zachowało neutralność (we Wrocławiu nie znajdowały się ani załogi cesarskie ani protestanckie) byłoby doskonałym schronieniem dla uciekinierów z krajów ościennych. Wielu z nich z pewnością zaszło za skórę potężnym mocodawcom asasyna. Takie miejsca zawsze wymagają działań... pozakulisowych. Dwory królewskie i cesarskie prowadziły zacięte zmagania na wszelkich płaszczyznach: dyplomatycznej, militarnej, religijnej i ekonomicznej. Dlaczego więc nie sięgnąć po środki ostateczne wobec ludzi, którzy są zmuszeni się ukrywać?
Wszak Wrocław w siedemnastym wieku stracił połowę mieszkańców. Czy ktoś zauważyłby zniknięcie paru osób w tajemniczych okolicznościach?
A ponieważ dostaliśmy naprawdę sporo ciekawych prac, to dorzucamy jeszcze trzy małe zestawy upominków związanych z grą dla: Piotra Nowaka, Doroty Wrzesińskiej i Rafała Zawidczaka.