Bohaterka tej gry ma na sobie taką zbroję, jaką w sex-shopie sprzedawaliby spod lady i tylko zaufanym klientom. Ma też wielki miecz i będzie nim siekła smoki. Nie wszystkie, bo z jednym się zaprzyjaźni. Najgłupsza gra miesiąca? Nie.
Ale po tygodniu spędzonym z grą King's Bounty okazało się zwyczajnie lepsze od kilku ostatnich odsłon "hirołsów”.
A teraz wszystkiego dostaniemy więcej.
Gadający żółw
King's Bunty to połączenie RTS-a (bo dowodzimy własnymi wojskami) i RPG (bo rozwijamy statystki naszego bohatera i wypełniamy zadania poboczne).
Wszystko dzieje się w bajkowo-baśniowej Endorii, w której za każdym rogiem stoi krasnolud, w lasach mieszkają elfy, a cmentarze są czynne całą dobę; zawsze tu spotkamy szkielety, zombie i duchy. A jeżeli już uda nam się trafić na jakieś normalne zwierze, to będzie to np. gigantyczny, gadający żółw.
Po wielkim i zróżnicowanym świecie poruszamy się w czasie rzeczywistym. Walki toczymy w turach na planszach podzielonych na heksy. W międzyczasie nic nie budujemy i nie szukamy żadnych surowców – wojska tylko kupujemy za pieniądze zarobione w walce i wypełnienie zadań.
Taka konstrukcja gry sprawiła, że wszyscy fani "hirołsów” czuli się tu jak w domu (tym bardziej, że pierwsze "King's Bounty" z 1990 roku było protoplastą pierwszej części "Heroes of Might..."), a jednocześnie gra była szybsza i ciekawsza. Jeżeli dodać do tego sporo niezłych dialogów i historii w stylu Terry'ego Pratchetta, to trudno się dziwić, że King's Bunty okazała się jedną z najlepszych gier 2008 roku. Dodatek w tegorocznych zestawieniach też będzie wysoko.
Podręczny Smok
Akcja Wojowniczej Księżniczki znów toczy się w Endorii, a my kierujemy poczynaniami księżniczki Amelii i razem z nią podążamy śladami bohatera "podstawki”, rycerza Billa Gilberta. Śladów będzie sporo – rozrzucono je po 14 wyspach składających się na świat gry.
To dopiero początek nowinek przygotowanych przez rosyjskie studio Katauri Interactive. Amelia ma bowiem do dyspozycji Podręcznego Smoka (zamiast Duchów Szału, które pomagały Gilbertowi). Smoka też oczywiście szkolimy i rozwijamy; jak sama Amelie zresztą.
W dodatku możemy ja dociągnąć nawet do 50 poziomu korzystając z powiększonego drzewka rozwoju.
Z nowych rzeczy nie zabrakło oczywiście premierowych obiektów, zaklęć i boksów. Zabrakło natomiast trybu multiplayer, co dla niektórych będzie wadą.
Jedyną. Mechanika gry, fabuła i walki nie pozwalają odejść od komputera. Przesłodzona grafika i bajkowe stwory wciąż wyglądają doskonale. Fajne zadania do wykonania, niezłe dialogi… Jak dla mnie, to jedna z nielicznych gier najbliższych miesięcy, na które naprawdę czekam.