Do matki zamordowanego sierżanta US Marines Jana Pietrzaka, zadzwonił minister sprawiedliwości RP Andrzej Czuma. Zapewnił, że przebieg procesu morderców jej syna śledzi na bieżąco.
O przebieg rozmowy zapytaliśmy ministra sprawiedliwości.
Matka zamordowanego sierżanta US Marines napisała do Pana list w sprawie bestialskiego mordu na jej synu. Prosiła m.in. o to, aby zbrodnia na jej synu stała się przedmiotem postępowania prawnego w Polsce. Czy jest to możliwe?
- Być może byłoby to możliwe, ale po pierwsze sprawa jest skomplikowana ze względu na podwójne obywatelstwo Jana Pawła Pietrzaka. Po drugie, zamordowano go podczas służby w formacji amerykańskich sił zbrojnych – US Marines, a oskarżeni zostali inni żołnierze tej służby.
Jestem zdania, że zbrodnia ta zostanie właściwie osądzona przez amerykański wymiar sprawiedliwości. Polska natomiast ją monitoruje, o co wystąpiłem do Minsterstwa Spraw Zagranicznych.
W kolejnych rozprawach przed sądem w charakterze obserwatora uczestniczy konsul prawny Wojciech Bergier z Konsulatu Generalnego RP w Los Angeles. O przebiegu procesu jestem informowany na bieżąco.
O czym rozmawiał Pan z Panią Pietrzak?
- Przede wszystkim chciałem wyrazić solidarność w nieszczęściu, jakie ich dotknęło. Ponadto podziękować za list, jaki do mnie skierowała i zapewnić, że Polska nie pozostawia jej samej sobie. Także, na ile potrafiłem, chciałem jej dodać otuchy i sił.
Jaka zareagowała na Pański telefon?
- Była nieco zaskoczona... Na pewno była to szczera i otwarta rozmowa. Odniosłem wrażenie, że bardzo jej potrzebna. Ale nie mogę się wypowiadać na temat wrażeń mojej rozmówczyni.
Z matką zamordowanego żołnierza rozmawiał Pan na początku lipca., a więc dużo wcześniej niż skontaktował się z nią Biały Dom. Dlaczego ten fakt nie został upubliczniony?
- Kierowało mną osobiste współczucie i chęć okazania solidarności, a nie medialny cel wizerunkowy. Dlatego o nie wspominałem o tej rozmowie. Ale skoro ten fakt upubliczniła pani Henryka , nie będę zaprzeczał, że do niej telefonowałem.