Z Leszkiem Chorzewskim, rzecznikiem PLL LOT, specjalnie dla Dziennika Wschodniego, rozmawia Waldemar Piasecki.
– Wystartuje z lotniska Everet pod Seattle 14 listopada br. o godzinie 14:30, a następnego dnia wyląduje o 10:00 w porcie Fryderyka Chopina w Warszawie. Taki jest plan i mam nadzieję, że nic nie będzie w stanie stanąć na przeszkodzie.
Wiadomo, kto będzie na pokładzie?
– Kilkoro VIP-ów, których nazwisk nie mogę ujawniać, nieduża grupa dziennikarzy polskich i amerykańskich, przedstawiciele Boeinga i "Lotu” oraz aktorzy Teatru Witkacego, którzy dzień wcześniej wystąpią podczas specjalnej imprezy uświetniającej wydarzenie w Muzeum Lotnictwa w Seattle.
Dlaczego to "Lot” jest pierwszym europejskim przewoźnikiem, jaki otrzymuje "Dreamlinera”?
– Nie wymigam się "klasyczną” odpowiedzią, żeby pytać Boeinga. Moim zdaniem, decyduje wieloletnie doświadczenie kontaktów, jakie mamy z tym producentem oraz fakt, że "Lot” jest liderem innowacyjności awiacyjnej w Europie.
Na przykład, jako pierwsi wprowadziliśmy do floty brazylijskie "Embraery”, a po nas poszli inni. Nie bez znaczenia jest także poziom umiejętności naszych pilotów, czego dowiódł m.in. kapitan Tadeusz Wrona podczas mistrzowskiego lądowania awaryjnego na Okęciu.
– Trafi na Wyspy Brytyjskie, do British Airways. Rok po "Locie”...
Szybko dostaniemy kolejne "Dreamlinery”?
– W marcu przyszłego roku będzie ich już pięć. Potem, co roku, przybywać będzie kolejny, aż dojdziemy do ośmiu. Już ta pierwsza "piątka” uczyni naszą flotę najmłodszą w Europie, po przeciętnym wieku maszyny trzy i pół roku.
Zwiększy to wartość "Lotu” i jego wycenę na światowym rynku przewozów lotniczych?
– Nie znam nikogo, kto by w to wątpił.
Zapytam prostym tekstem. Czy pojawienie się na polskim rynku firmy OLT miało przetrącić "Lotowi” skrzydła i doprowadzić do takiego stanu, że nikt nie wszedłby już z wami w alians własnościowy?
– W amerykańskich westernach mówi się w takich sytuacjach, że odpowiedź zna tylko wiatr. Miejmy nadzieję, że prokuratura udzieli bardziej precyzyjnych odpowiedzi także i na ten potencjalny aspekt działalności firmy o której mówimy.
Nazwa OLT nie budziła waszych wątpliwości?
– Pełna nazwa była nawet jeszcze nam "bliższa”, bo brzmiała Polskie Linie Lotnicze OstFreisische Lufttransport, czyli OLT. Samo OLT to był skrót niszowego przewoźnika niemieckiego, czyli Wschodniofryzyjski Transport Lotniczy. Tę firmę zakupił właściciel wraz z dwoma innymi oraz wykorzystał jej nazwę dla całej firmy.
– Sąd jasno to zdefiniował, jako kradzież własności intelektualnej i zabronił wykorzystywania tego konceptu.
Ile kosztowała was wojna cenowa wydana wam przez OLT?
– Ten dumping kosztował nas ponad 30 milionów. Kampania tej firmy reklamująca tanie połączenia była niesłychanie kosztowna i intensywna oraz nieuczciwie podsuwała produkt, którego koszt wytworzenia był znacznie większy niż cena.
Niestety, kampania była przyjmowana bezkrytycznie zarówno przez pasażerów, jak i... media realizujące ogromne zlecania reklamowe. Oczywiście dobre pozostaje pytanie, po co z rozmysłem tracić pieniądze i na lataniu, i na reklamie.
Komu takie operacje i po co miały służyć – też. Śledzimy z zaciekawieniem prokuratorskie poczynania w tej sprawie.
– Rynek przewozów lotniczych szybko w Polsce rośnie. Jednak często nie posiadamy wystarczającej orientacji ekonomicznej pozwalającej ocenić, co jest rzeczywistą wartością towaru, a co jego podróby.
Ponadto polski rynek konsumenta jest dziecinnie podatny na socjotechniki reklamowe, a i nasi rodacy bardzo podatni i łasi na tzw. okazje. Chętnie uczestniczą w wirtualnym świecie tanich Rollce Royce'ów, Rolexów i... latania za półdarmo.
"Lot”, jak rozumiem, nie da się sprzedać za półdarmo?
– Nie da! Proces prywatyzacyjny został odłożony do 2014 roku. Wtedy wartość i wycena "Lotu” będą dużo lepsze.
Dlaczego samolot liniowy, który ma w nazwie "marzenie” lub "sen” (dream), jest spełnieniem lotowskiego snu?
– Spełnia on po prostu oczekiwania rynku polskiego i z Polską powiązanego na trasach atlantyckich i azjatyckich. Jest maszyną najbardziej ekonomiczną na świecie, najbardziej technologicznie zaawansowaną i najbardziej komfortową. To tyle i aż tyle...