17-letnia bohaterka naszego reportażu uzależniła się od mefedronu jeszcze w szkole podstawowej. Takich jak ona jest w Polsce coraz więcej. Na oddziały intensywnej terapii trafiają nawet 10-, 11-letnie dzieci. Rodzice uzależnionych nastolatków często nie wiedzą, gdzie szukać pomocy.
„Zajmij się sama sobą”
Nastolatka pochodzi z małej miejscowości niedaleko Krakowa. Pierwszy raz sięgnęła po alkohol, gdy miała 11 lat. Z narkotykami zetknęła się, gdy była w siódmej klasie szkoły podstawowej. Szybko uzależniła się od mefedronu, który brała przez trzy lata.
- Cały mój świat się zawalił, jak zmarł mój tata. W tym czasie od dawna już z nami nie mieszkał. Widziałam go tylko parę razy, na godzinę, bo był pijany. Jak miałam 11 lat, zobaczyłam go w trumnie. Znaleźli go gdzieś na ławce w parku. Wzięli na izbę wytrzeźwień i tam zmarł. Myślę, że te wspomnienia miały na mnie bardzo duży wpływ – wyznaje nastolatka.
Dziewczynę wychowywała samotnie matka. Żeby związać koniec z końcem, chwytała się każdej pracy. Nawet dwóch etatów jednocześnie. Opiekować się dziewczynką pomagała babcia, jednak ona także zmarła. Był to dla niej kolejny cios. - Chodziłam do psychologów szkolnych, ale nigdy nie byli pomocni. Mówili, że muszę się zająć sama sobą i nikt mi nic na tacy nie poda. Myślałam, że sama sobie ze wszystkim poradzę. Tak sobie poradziłam, że zaczęłam ćpać – wspomina 17-latka.
Mefedron, czyli co?
Mefedron to jeden z najbardziej popularnych narkotyków w Polsce. Z powodu niskiej ceny i dużej dostępności często sięgają po niego młodzi ludzie. To środek silnie uzależniający. Działa intensywnie, ale krótko, co powoduje chęć sięgnięcia po kolejną dawkę. Narkotyk szybko wyniszcza organizm i psychikę uzależnionego. - Jak córka była pod wpływem narkotyków, to była w innym świecie niż ja. Chciałam jej to zabrać, więc dla niej przez lata byłam wrogiem numer jeden – opowiada matka uzależnionej.
- Nie miałam żadnych emocji, było obojętne dla mnie, co się stanie ze mną, mamą i resztą rodziny. Z każdym wchodziłam w kłótnie, nikt mnie nie obchodził. Istniały dla mnie tylko narkotyki i to, żeby było mi dobrze – wspomina nastolatka. Matka, czując, że coś złego dzieje się z córką, stale pilnowała dziewczyny. Nastolatka, aby ćpać, zaczęła uciekać z domu. Znikała bez słowa na wiele dni. W jej życiu pojawiło się nowe towarzystwo, a ona krążyła od imprezy do imprezy. - Gdy zaczęłam brać, brałam w ciągach. Najdłuższy trwał od 8 maja do 16 czerwca. To były nieduże dawki, ale brane codziennie. Zaczynałam od małych dawek, a kończyłam na 12 gramach mefedronu na jedną noc. To bardzo dużo na jedną osobę – przyznaje 17-latka.
I dodaje: - Najwięcej byłam pięć dni bez snu, bez jedzenia, cały czas na narkotykach. Czułam się potem strasznie. Jak po tych pięciu dniach chciałam zasnąć, piłam dużo wody, wymiotowałam i dopiero szłam spać.
Wyznanie
Z czasem dziewczyna zaczęła dostrzegać, jak zniszczyły ją narkotyki, a także jak wpłynęły na jej matkę i całą rodzinę. - Usłyszałam wiele złych rzeczy od własnego dziecka. Wyzwiska, wulgaryzmy, obelgi. Najgorsze było to, że usłyszałam, że lepiej, żebym nie żyła. Słysząc to, chciałam, żeby jej marzenie się spełniło, wolałam nie żyć – wspomina matki nastolatki.
Pewnego dnia nastolatka poprosiła matkę o rozmowę i opowiedziała o swoim uzależnieniu. - Przyznała się, a ja miałam poczucie ulgi. Nie było kłamstwa, wyparcia, mydlenia oczu, którymi ona była już zmęczona – wspomina matka 17-latki. Matka dziewczyny w kilka godzin znalazła ośrodek odwykowy dla córki. Dziewczyna, mimo początkowych problemów i oporu przed leczeniem, nie bierze narkotyków od 10 miesięcy. Rodzina uczestniczy teraz we wspólnej terapii. Matka z córką powoli odbudowują swoje relacje i wzajemne zaufanie.
- Jeśli dziecko jest agresywne, jeśli miota się w zeznaniach, warto poznać ich znajomych. A jak będą wątpliwości, warto sięgnąć po testy, a przede wszystkim rozmawiać. Dzieci muszą czuć, że mają wsparcie w rodzicach, że mogą wszystko im powiedzieć, nie bać się konsekwencji – podsumowuje matka dziewczyny. - Jeżeli czujecie, że macie problemy i możecie porozmawiać z kimś o nich, to zawsze warto. Także skorzystać z telefonu zaufania – kończy nastolatka.