Anię poznał przez ogłoszenie w telegazecie. Po sześciu latach wymiany SMS-ów okazało się, że korespondował z mężczyzną. Wtedy wsiadł w pociąg, przejechał pół Polski i zabił oszusta. Dzisiaj mieszkaniec Zamościa stanął przed sądem w Koszalinie.
Zadane myśliwskim nożem ciosy okazały się śmiertelne. Mężczyzna zmarł, zanim karetka zdążyła zawieźć go do szpitala.
Zabójca to Damian P. z Zamościa. Do Mielenka 21-latek przyjechał tego samego dnia. Podróżował pociągiem i busem, a ostatni etap, 5 km z Drawska do Mielenka, pokonał pieszo. Zapukał do drzwi ofiary, upewnił się, że ma do czynienia z Radosławem S., po czym nakłonił go do wyjścia na zewnątrz. Tam zadał mu cios nożem.
Po wszystkim odszedł kilkadziesiąt metrów od miejsca zbrodni, wyjął telefon i powiadomił policję o tym, co się stało. Chwilę później zabrał go radiowóz. Został aresztowany, a wkrótce oskarżony o zabójstwo. Przyznał się do winy. Grozi mu nawet dożywocie. – Motywem zabójstwa był zawód miłosny – oceniła prokuratura.
Kilka lat wcześniej Damian P., jeszcze jako gimnazjalista, zamieścił w telegazecie ogłoszenie. Chciał nawiązać kontakt towarzyski z rówieśniczką. Na anons odpowiedział mieszkaniec Mielenka, podając się za kobietę. Aby to uwiarygodnić, podający się za Anię Radosław S. wysyłał zdjęcia koleżanki swojej siostry.
Gdy Damian P. zaczął nalegać na spotkanie, Anna zaczęła robić uniki. W ramach gry internetowej Damian skontaktował się z osobą, która wcześniej korespondowała z Anną. To od niej dowiedział się, że Ania ona nie istnieje.
W poniedziałek Damian P. stanął przed sądem. Jego adwokat Grażyna Psiuch złożyła wniosek, by wyłączyć jawność rozprawy. Sąd przychylił się do wniosku. – Przedmiotem sprawy są relacje intymne pokrzywdzonego i oskarżonego. W tym relacje o podłożu erotycznym – argumentował sędzia Tomasz Krzemianowski.
Przed salą rozpraw spotkaliśmy Tadeusza, ojca ofiary. Wciąż jest w szoku po stracie syna. – Morderca przejechał pół Polski, aby tylko zabić. Ciężko to przeżywam – powiedział. – Nie wiedziałem, że się znają. Pamiętam, że zapukał do drzwi, zawołał syna. I tyle. A potem zobaczyłem Radka we krwi.