W czwartek członkowie komisji wyborczych z Kraśnika i mężowie zaufania z ramienia Prawa i Sprawiedliwości zeznawali w sądzie. Sprawa dotyczy drugiej tury wyborów na burmistrza miasta, które przewagą zaledwie 27 głosów wygrał popierany przez PiS Mirosław Włodarczyk.
W ubiegłorocznych wyborach Janczarek wystartował z własnego komitetu wyborczego. Miał poparcie nie tylko PSL, ale też Platformy Obywatelskiej.
W czwartek odbyło się kolejne posiedzenie sądu. Zeznawali kolejni świadkowie powołani przez stronę Mirosława Włodarczyka, burmistrza Kraśnika.
- Nie zauważyłam żadnych nieprawidłowości, które by wpływały na wynik głosowania czy też liczenie głosów - zapewniała na sali sądowej kobieta, która pełniła funkcję męża zaufania z ramienia PiS.
Pytania pełnomocników wnioskodawcy dotyczyły między innymi oświadczeń, które w Urzędzie Miasta w Kraśniku złożyły zeznające w czwartek osoby.
- Szły słuchy, że będzie rozprawa - zeznała kolejna z powołanych świadków, także mąż zaufania podczas wyborów 30 listopada 2014 r. - Napisałam oświadczenie, żeby nie przyjeżdżać do sądu do Lublina. Myślałam, że to wystarczy.
Pytania dotyczyły nie tylko samego głosowania i liczenia głosów, ale też odbioru kart do głosowania. Na takie pytanie odpowiadała zastępca przewodniczącej jednej z komisji wyborczych.
- Byłam sama. Karty wydano tylko mnie - zeznała świadek.
- Pani nie zgłosiła, że odebrała je sama, a powinny być minimum trzy osoby. Dlaczego? - dopytywał pełnomocnik wnioskodawcy.
- Nie zgłosiłam tego. Nie przyszło mi to do głowy - odpowiedział świadek.
Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na 16 kwietnia.