Zostawili nas z rozbudzonymi nadziejami i zawiedli nasze zaufanie – tak mieszkańcy Zażółkwi pod Krasnymstawem komentują sprawę przerwania remontu drogi prowadzącej przez ich wieś
W 2017 roku mieszkańcy Zażółkwi powiedzieli „dość”. Na niemal wszystkich budynkach i ogrodzeniach we wsi powiesili biało-czerwone flagi oraz transparenty z hasłami domagającymi się budowy drogi. Mieli dosyć lekceważenia ich przez urzędników. A sytuacja była tragiczna, bo po ulewach woda z pól zalewała całą szosę na wiele godzin, a fontanny błota spod kół wlewały się do ogródków.
– By dostać się na przystanek, trzeba założyć gumowce, następnie na przystanku zmienić je na buty, a gumowce zostawić u sąsiada – tłumaczyła Wanda Domańska, emerytowana nauczycielka i przewodnicząca społecznego komitetu budowy drogi. – Szosa ma mnóstwo dziur. A pod szosą nie ma rowów odwadniających, poboczy i przepustów. Remonty polegają na łataniu dziur i tak w kółko.
Tiry, które jeżdżą stadami (szczególnie w czasie kampanii buraczanej), powodują tak wielkie drgania, że pękają ściany domów, kafelki w łazience, kominy, skaczą szklanki na stole i trzęsie się cały dom. Idąc szosą trzeba uciekać na czyjąś posesję lub na łąkę, żeby nie wpaść pod samochód. Pobocza koszone są tylko dwa razy do roku.
Mieszkańcy dopięli swojego. Gdy do sejmiku województwa oraz samorządów powiatu i gminy w Krasnymstawie wysłali listy z żądaniami przeprowadzenia prac (podpisało się blisko 170 osób), prace ruszyły.
– W ubiegłym roku wykonano pierwszy etap, czyli przebudowę blisko kilometrowego odcinka drogi – mówi Domańska. – W tym roku przebudowana zostać miała droga przez całą wieś. Tak nam obiecano. A teraz okazuje się, że pieniędzy na te prace nie ma.
Zostaliśmy z rozbudzonymi i zawiedzionymi nadziejami. Czujemy się wykorzystani przez władzę, która w roku wyborczym dużo obiecała, a po wyborach o nas zapomniano.
Co na to urzędnicy?
– Lista zadań realizowanych wspólnie z jednostkami samorządu terytorialnego na rok 2019 nie została jeszcze zatwierdzona przez zarząd województwa, ze względu na brak środków finansowych w budżecie – przyznaje Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka. – Po ewentualnym przyjęciu budżetu przez sejmik, podstawowym wymogiem do podpisania umowy pomiędzy gminą, a zarządem województwa jest podjęcie uchwały przez Radę Gminy o udzieleniu pomocy finansowej w wysokości 30 proc. zaktualizowanej wartości kosztorysowej zadania.
I na taką właśnie uchwałę Urzędnicy teraz czekają.
– Jeśli obietnice nam składane nie zostaną spełnione znowu oflagujemy wieś i będziemy walczyć – podkreśla Domańska.