Widziałem miny tych ludzi. Oni nigdy nie widzieli, jak wygląda taki zrąb zupełny. Niestety, nie mogę przytoczyć, co mówili – relacjonuje przewodnik, który oprowadzał uczestników spaceru w obronie okolicznych lasów przeznaczonych do wycinki. Przeciwnicy tak prowadzonej gospodarki leśnej zapowiadaj kolejne akcje i cały czas zbierają podpisy pod petycją
Pogoda była fatalna, bo lało. Ludzie w płaszczach i kaloszach zebrali się mimo wszystko i poszli na spacer, by symbolicznie pożegnać się z lasem, który należy do Lasów Państwowych Nadleśnictwa Biłgoraj i jest bardzo licznie uczęszczanym miejscem spacerowym i rekreacyjnym mieszkańców Biłgoraja. Zwłaszcza, że to bliskie sąsiedztwo miasta.
„Las nasza wspólna sprawa”. „Nie zabieraj nam lasu”. „Leśniku czy ci nie żal”. „Smog zabija las ratuje”. „Las chce żyć! A my z nim” – to niektóre z haseł, jakie na tekturkach wypisali sobie uczestnicy protestu, którzy ruszyli spod siedziby nadleśnictwa i przeszli się przez las, który niebawem zniknie i to tak całkowicie.
– Było 31 osób i dwa psy. Jak na taką pogodę, to świetnie; myślałem, że w ogóle nikt nie przyjdzie. Nie wiem, co to byli za ludzie, znałem może zaledwie kilka osób, reszty nie. Ale chyba nie bywali w lesie ostatnio, bo widziałem ich miny, jak dochodziliśmy do miejsca, gdzie już leśnicy przeprowadzili tak zwany zrąb zupełny. Nagle jest pusta przestrzeń, na której nie ma nic. Tylko jeszcze resztki gałęzi, których nie zdążyli uprzątnąć. Oczywiście, że były komentarze, ale nie mogę ich tu powtórzyć z wiadomych powodów – mówi Bogdan Kiełbasa, przewodniczący Rady Osiedla „Sitarska Kępy” w Biłgoraju, który w zeszłą niedzielę był przewodnikiem po biłgorajskim lesie i aktywnie bierze udział w proteście. I od razu zastrzega, że nie jest żadnym eko-terrorystą. Ani on, ani osoby zaangażowane w akcje protestacyjną i zbiórkę podpisów pod petycją. – Rozumiemy potrzeby gospodarki leśnej, pozyskiwanie drewna, plany wycinek. Ale nie zgadzamy się na taką skalę i miejsce, w którym to się dzieje.
Chodzi o to, że Nadleśnictwo Biłgoraj, które gospodaruje na tym terenie, planuje wycinkę lasów między Biłgorajem a Wolą Małą. O pierwszych protestach mieszkańców i władz miasta, które stanęły po ich stronie, pisaliśmy ponad rok temu. Wówczas leśnicy klasyfikowali drewno i na pniach pojawiły się oznakowania. To wzbudziło zainteresowani i niepokój spacerowiczów, rowerzystów czy biegaczy, którzy chętnie spędzają tam czas. Teraz sprawa wróciła, bo między innymi zniknęły drzewa w sąsiedztwie malowniczych źródełek rzeki Stok. Na początku doliny las został wycięty w pień, aż do brzegu dolinki. Co wywołało sprzeciw mieszkańców.
– Chcemy najpierw prosić o zaniechanie wycinek w tym miejscu. Kolejny nasz postulat to zaniechanie zupełnych zrębni. Żeby nie było wycinek, takich do gołej ziemi. I po trzecie, żeby plan wycinek został skorygowany, bo jest tego za dużo. I widzimy, że jest coraz więcej. Czy ktoś 20 czy 30 lat temu widział w takim tempie prowadzone wyręby? – zastanawia się Bogdan Kiełbasa.
Na facebookowej stronie „Biłgoraj broni swojego lasu” można znaleźć odesłanie do petycji w tej sprawie. Tam też ścierają się różne poglądy na temat lasu i akcji.
– Drzewostan, gdy jest stary, to trzeba go wyciąć i posadzić nowy. A gdy tego nie zrobią, to drzewo się zmarnuje. To nie jest puszcza, że ma wszystko stać 1000 lat. Jak tego nie zetną, to się zmarnuje tylko – uważa pan Konrad.
– Ludzie jesteście w błędzie. Las musi być wycinany i sadzony młodnik. Stary las więcej szkodzi niż pomaga, tym bardziej sosna, która ma w szczycie 10 gałęzi. Przestańcie palić śmieciami i węglem. To zdecydowanie poprawi warunki bytowe – uważa pan Jakub.
– Najlepiej zostawić taki jaki jest, przyjdzie kornik to sobie zje, tak jak świerki w puszczy. Wtedy nikt nie skorzysta z tego drzewa. Weźcie się za wymianę pieców potem czepiajcie się lasów – radzi pan Robert.
Organizatorzy protestu przyznają, że problem z tym. co ludzie wrzucają do pieców jest w Biłgoraju bardzo duży. Ale dla nich obecność lasu w takiej formie w jakiej jest, to sposób walki z fatalnym powietrzem w mieście.
I zapowiadają, że będą organizować kolejne akcje, by zwrócić uwagę na problem.